photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 13 WRZEŚNIA 2013

..

Była 22:22 i sms od Ciebie, właśnie wtedy zaczęłam wierzyc w magie takich godzin i że Ty jednak myślisz.

 

 

wybaczam, rzucone na wiatr, z pustką w sercu, łzami w zakamarkach oczu, zaciśniętymi dłońmi i lekko przygryzioną dolną wargą. wybaczam, które niosło za sobą na powrót Jego dotyk przywołujący tylko jedno że swego czasu dzieliłam Go z kimś innym, że smak Jego pocałunków czuła też inna, może& bardziej wartościowa osoba. wybaczam, które nigdy nie zapewniało tego, że zapomnę.

 

 

nie napisał smsa bo nie ma nic na koncie. nie odpisał na gadu bo siedzi jego brat. nie odebrał ode mnie telefonu bo miał włączony profil cichy i nie słyszał. tsa, trzeba się jakoś pocieszyć.

 

 

Jeżeli jeszcze raz wpierdolisz się w moje życie w momencie gdy już będę o tobie zapominać PRZYPIERDOLE CI !

 

 

gdyby łzy działały jak krem nawilżający, miałabym najgładszą twarz na świecie.

 

 

wybrałabym tylko trzy opcje.najpierw pożegnała się z rodzicami, i dała im do zrozumienia jak bardzo ich kocham.następnie zobaczyłabym się z przyjaciółmi, wypiła z Nimi ostatnie piwo i poczuła smak wolności.na końcu, w ostatnich pięciu minutach poszłabym do Ciebie, by nacieszyć oczy Twoim widokiem.a gdy zostałyby mi trzy sekundy życia powiedziałabym Ci jak bardzo Cię kocham potem bym znikła, nie słysząc tego jak odpowiadasz , że nie czujesz tego samego

 

 

potrzebuję przyjaciela , który mi pomoże, który wysłucha bez zbędnych komentarzy. bo właśnie teraz tego potrzebuję, teraz już nie daje sobie rady sama.

 

 

wybiegnę z domu , udam że nie widzę nadjeżdżającego samochodu . wjebie się pod koła i odejdę na zawsze do innego świata, prawdopodobnie lepszego , gdzie będę szczęśliwa bez tych zjebanych ryjów i problemów . tak jest .

 

 

cudownie jest rozumieć kogoś bez słów, myśleć o tym samym, ba, nawet mówić to samo, akcentując słowa w ten sam sposób.

 

 

ze łzami w oczach stwierdzam fakt, że jestem bezwarunkowo i nieodwołalnie zajebiście mega bardzo zakochana w pewnym panu. wiem, chyba mnie coś popierdoliło.

 

 

Chciałabym,żebyś go straciła.Tak na moment. Na chwilę. Na dzień.Na tydzień. Na tak długo, aż końcu do Ciebie dotrze, jak to jest być po tej drugiej stronie-jako ofiara. Kiedy ból jest tak przeszywający, że nie sposób go opisać. W pokoju panuje tylko zapach tytoniu i wymiocin.Rzeczy z półek, z szafek lądują na podłodze, a ty siedzisz w samym środku tego syfu obejmując się za kolana i głośno płacząc. Powiedz, jakie tu uczucie wiedzieć, że nie ma się nic? Jak to jest, że nawet alkohol nie pomaga? a środki przeciwbólowe nie ukajają wcale bólu? Opowiedz o tym jak nie ma się ochoty nawet otworzyć okna, by wpadło trochę świeżego powietrza, nie mówiąc już o wyjściu na dwór. O dniach spędzonych w łóżku z przekrwionymi oczami. O tym jak telefon ani drgnie, potwierdzając fakt, że każdy ma cię głęboko. Spróbuj opisać jak Twoje ciało słabło, gdy znów dotarło do Ciebie, że straciłaś najważniejszą osobę w swoim życiu. Chciałabym, byś na własnej skórze doświadczyła przez jakie piekło musiałam przejść.

 

 

"Cześć " tym słowem wszystko się zaczyna i wszystko się kończy

 

 

I nagle zdałam sobie sprawę z tego, że jednak już nie żyję. Nie widziałam w sobie żadnych oznak istnienia. Krew nie płynęła, oczy nie płakały, usta nie mówiły. Wszystko we mnie było takie puste... Nie miałam niczego, co mogłoby świadczyć o tym, że jednak kiedyś obudzę się z tej śpiączki i znów wrócę, i będę tym samym człowiekiem. Leżałam tak bez oznak życia i nie mogłam odejść. Nie mogłam żyć i nie mogłam umrzeć. Cóż za ironia... W moim życiu było tyle śmierci, a w mojej śmierci tyle życia... I błąkałam się gdzieś bez celu, bez duszy, bez ciała. Byłam niczym. Drobnym okruchem pozbawionym nadziei. Ja nie żyłam. Wiedziałam, że nie można żyć, kiedy serce umarło. Wiedziałam, że dusza nie może żyć w martwym ciele. Byłam trupem, który żyje i choruje na śmierć...

 

 

ja + ty - ona = my