Przez chwilę stałam wryta. Nie, tylko nie to. Miałam tak tkwić w nieskończoność?! Chciałam umrzeć! Boże, czemu nie pozwoliłeś mi umrzeć!?! Matt usiadł na krześle obok mojego łóżka i chwycił moją rękę. Cicho zapłakał. Co on tu w ogóle robił?! Nic z tego nie rozumie. Chciał mnie zatabletkować, a później zgwałcić, tak? To co on tu do cholery robi?!
- Lexi... - Szeptał Matt do mojego półmartwego ciała. - Obudź się proszę... Mam nadzieję, że przynajmniej mnie słyszysz.
- Niestety muszę tego wysłuchiwać... - Powiedziałam do siebie. Zrobiłam znudzoną minę. Położyłam się u podnóża łóżka na, którym leżało moje ciało. Wpatrywałam się w Matta. Po jego policzku zaczęło spływać coraz więcej łez.
- Zależy mi na Tobie. W tę noc zrozumiałem, że coś do Ciebie czuję. Wiem, że trudno Ci będzie mi znowu zaufać, ale proszę o wybaczenie. Chcę poprawić nasze relacje. Chcę wyjść na ludzi. Dla Ciebie się zmienię. Rzucę dla Ciebie dragi i fajki. Zmienię się naprawdę. Tylko proszę, obudź się.
Opuścił głowę. Cicho płakał. Wytrzeszczyłam gały. Powinnam nie mieć już żadnych wątpliwości do niego, ale jestem za wrażliwą osobą. Po tym co ostatnio przeszłam...
Podniósł głowę. Jego oczy były czerwone z łkania.
- Słyszałem co Rick Ci zrobił. Skurwiel popamięta, obiecuję Ci to. Nigdy, przenigdy nie dam Cię już skrzywdzić.
Przypomniał mi o tym. Czułam się jakoś lżej. Nie pamiętałam już tak intensywnie obrazów z tamtego dnia. Moja pamięć tak jakby się usuwała. Prawie o tym zapomniałam. Może to jakieś plusy bycia...duchem? Nie mogę w to dalej uwierzyć.
Po kilku godzinach Matt zasnął. Spał całą noc w szpitalu, trzymając mnie za rękę. Ja spacerowałam po korytarzu. Mignęło mi coś przed oczami. To ta mała dziewczynka.
- Ej, gdziekolwiek jesteś. Stój. - Zawołałam.
- To Ty mnie wołałaś? -Wystraszyłam się. Stała za mną.
- E, tak. Chciałam się zapytać... ile już tu tkwisz jako... duch? - Zapytałam niepewnie.
- Jakiś czas. Rozchmurz się. - Obdarowała mnie uśmiechem. - Chodź pokażę Ci coś.
Złapała mnie za rękę i zaczęłyśmy frunąć. Ja latałam. MEGA! Nawet się uśmiechnęłam! Mijałyśmy dziesiątki sal. Zatrzymałyśmy się przed jedną. Byliśmy na oddziale intensywnej terapii. Weszłyśmy. Jej malutkie ciałko podpięte było do 7 respiratorów. Urządzenia oddychały za nią.
- Rodzice utrzymują mnie przy życiu, bo mają nadzieję, że się obudzę. Podsłuchałam rozmowę lekarzy. Nie dawają mi żadnych szans na przeżycie. Pogodziłam się z tym. Wiem, że tam u góry, będzie mi lepiej. Najbardziej szkoda mi mamusi. Od roku dziennie przychodzi do mnie i opowiada jak minął jej dzień. Jest przekonana, że ją słyszę-i tak jest. Szkoda, że już nigdy w życiu jej nie odpowiem. Strasznie będę za nią tęsknić...
Oblał mnie smutek.
- Strasznie mi przykro... - Nie umiałam nic więcej z siebie wydusić.
- A mi nie. Wiem, że w pełni szczęśliwa będę z Bozią w Niebie.
Wyszczerzyła swoje bialutkie małe ząbki.
- Głowa do góry! Chodź, to jeszcze nie koniec. - Powiedziała i chwyciła mnie za rękę. Znowu latałyśmy wzdłuż korytarza.
~A.
Inni zdjęcia: 30 / 07 / 2025 xheroineemogirlx... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24