Hej hej.
U mnie trochę lepiej, mam nadzieję, że najgorszy kryzys mam już za sobą. Jutro idę do dermatologa więc potem dam znać co i jak, ale pewnie dopiero pojutrze, bo jutro też ruszamy z @target60kg na Nightskating! Bardzo chciałabym tym razem przejechać całą trasę, ale jest dłuższa o 5 km więc zobaczymy, czy podołamy! W każdym razie mam zamiar spalić setki kalorii, bo ostatnio coś nie po drodze mi z ćwiczeniem w domu, a i pogoda do biegania się nie nadaje.
Kurcze, najbliższe miesiące to taki wielki znak zapytania. Nie wiem, jak to wszystko będzie. Tak bardzo chciałabym, żeby był już sierpień i żebym wiedziała, na czym stoję. A tak to:
* najpierw najkoszmarniejsza sesja w moim życiu. Sam maj to u mnie 7 kolokwiów + 2 obszerne prace zaliczeniowe i 2 całościowe raporty z badań i potem w czerwcu 2 egzaminy (!!!) to chyba niewykonalne. Bardzo chciałabym wszystko zaliczyć, ale to chyba po prostu fizycznie niemożliwe.
* Wakacje w Londynie to jedna wielka nierozwiązana zagadka. Muszę wreszcie w ten weekend przysiąść na dupie, napisać CV po angielsku i zacząć je wysyłać, bo tak to znowu nie wypali. Tak bardzo bardzo bardzo chciałabym, żeby się udało, ale wątpię... wprawdzie dużo ludzi stara mi się pomóc, ale nie wiem. Na dodatek boję się, że skończy się tak, że pojadę sama bo reszta poodpadała i chyba jako jedyna na poważnie o tym myślę. ECH.
Więc tak.
Nienawidzę takich przejściowych okresów, kiedy nie wie się nawet, na czym się stoi...
Muszę chyba częściej kontrolować wagę, bo od obu tabletek, które biorę, mogę utyć... trzymać kciukI!