Wczoraj...właśnie wczoraj, to był dzień. Od 9-13 święto zmarłych.
Od 14-18 moje myśli wędrowały od cb do pracy na Og.
A na wieczór( to był wieczór), nawiązała się zabawna konwersacja z moim przyjacielem z Maćkowic. Tak wiem do sedna, już..już podążam. Nie zapomnę jej do końca życia... chyba, bo mam słabą pamięc
A z resztą dam wam cytacik:
"A co na to twój tato? Czy zechce takiego rycerza z pomiętą zbroją, małym konikiem i
złamanym sercem?"
Rozmowa udana, wręcz "uśmiana".... Doprowadził mnie do łez swoją wypowiedzią i
chwałą mu za to, bo poprostu wczoraj nie miałam już sił.... a tu bach taki
śmieszek mnie rozweselił. Bo przyjaciele od tego są :)
A dzisiaj nowy dzień, szkoła, praca na Og, spr z historii i kurs na prawko.
" Hej ho, hej ho do pracy by się szło!"
ALE MI SIĘ NIE CHCE !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!