bożż.
dzisiaj umarłam.
kilka razy.
ale najpierw opiszem jak umarłam najbardziej. >rotfl<
no więc po angielskim poszłam do nowak żeby zapytać czy istnieje takie słowo jak `swaggeriffic.`
[przygotowania do komentarza.]
ona powiedziała że nie.
i jakoś tak jednocześnie potem że tylko czasownik z tego istnieje czyli `swagger.`
a jeszcze nie wiem co mnie podkusiło.
i zapytałam co dokładnie znaczy `swagger.`
a ona zastanawiała się jak to powiedzieć.
n.: no hmm.
v.: tak w sensie że kozaczyć czy coś takiego.?
n.: noo dokładnie. kozaczyć. tak chodzić i się bujać.
v.: aaa no czyli tak...
n.: no czekaj kto z naszej szkoły tak chodzi.. czekaj czekaj. zaraz sobie przypomnę. jest taki jeden.. noo..
v [cicho i nieśmiało.]: wycik..?
n.: oo no właśnie. o niego mi chodziło. on tak zawsze chodzi. i się tak buja. no to to jest właśnie tak swagger.
ja myślałam że padnem. >hahaha<
mamy w szkole powiedzmy kilkuset kolesi a jej akurat chodziło o niego.
wiecie co mnie najbardziej jara.? >rotfl<
że to znaczy że on naprawdę musi się aż tak bujać. >hahaha<
bossko. ^^
a jeszcze potem się okazało że on stał pod drzwiami akurat bo nowak miała z nim zaraz po przerwie mieć lekcję. >lol2<
btw. ona nic mu nie powiedziała prawda.?
poza tym okazało się że bruździńska jest chora na dłużej. ;]
i musieli zatrudnić kogoś na zastępstwo.
[dla niewtajemniczonych.:
to moja babka z gery.
okropna babka z gery.
naprawdę tragiczna.
i ona ma jakąś psychozę bo mruga miliard razy w ciągu minuty.]
i tak się zastanawiałyśmy co jej może być że jest w szpitalu..
b.: może oczy jej wypadły..
k.: może powieki jej się przetarły.
>hahaha<
padnem i nie wstanem.
a potem beata jeszcze.: kupmy jej kwiaty. wiązankę z napisem `ostatnie pożegnanie.` >hahaha<
a dzisiaj przerwa przed francuskimi była wyjątkowo owocna. >rotfl<
najpierw my wchodzimy po schodach.
a on schodzi.
oczywiście miałam banana bo śmiałam się z `ostatnie pożegnanie.` :P
no i skrętogłowie + `hej.` + smajl.
a potem.
my schodzimy.
a raczej stoimy na górze schodów bo beata maca obraz mickiewicza. xD
on wchodzi.
no i smajl po raz seconde. xD
no i skrętogłowie na maksa ofc. xDDD
a wgl to nie wiem co się stało.
ale od początku tego tygodnia go nie widziałam jeszcze ani razu w towarzystwie chatte.
normalnie cud. :P
czyżby mu się znudziła.?
albo się pokłócili.?
wczoraj nawet z nią nie wracał..
a pamiętam jak kiedyś.
[w tym dniu co chodziłam związana chustką z kasią.
czyli czwartek.
dwa tygodnie temu.?]
się po niej darł.
normalnie nie trzeba było tego słyszeć.
wystarczyło widzieć jak gestykuluje.
wgl nie wiem co to było ale jak dla mnie wyglądało z jednej strony śmiesznie a z drugiej masakrycznie strasznie. >rotfl<
aż mi jej żal. ;]
ooo albo jak na jakiejś przerwie szłyśmy parę metrów za nim.
a myślałam że już go później mogem nie zobaczyć.
więc musiałyśmy zregardować całe ubranie.
i ja taka panika.:
`kasia patrz na koszulkę.!
patrz na koszulkę.!
koszulka koszulka.!
dobra mam.
zobacz co niesie w ręce.!
jaką bluzę.!
patrz kasia szybko patrz.!
dobra mam.
kasia szybko spodnie.!
nie widzem jakie ma spodnie.!
kasia dajesz szybko patrz.!
spodnie.!
dobra wiem te szare jeansy.`
>rotfl<
wszyscy wiedzą jak ja zaczynam się drzeć po cichu takim piskliwym głosem jak schizujem.? >rotfl<
na francuskim tradycyjnie jeden i ten sam bohater wszystkich zdań. :P
jedno z dzisiejszych to `je pense a pierre.`
czyli `myślem o piotrze.` >rotfl<
czy wszystkie frankofilki są na tyle walnięte.? xD
a najlepsze jest to że dzisiaj za każdym razem jak beata chciała napisać literkę R w `pierre.` to długopis jej przestawał pisać. >hahaha<
ooo albo na polskim.
[wprowadzenie.:
pamiętacie jak są po francusku kamienie.?]
analizowaliśmy jakiegoś wiersza.
i babka mówi.:
`wykorzystał i uwiódł wiejską dziewczynę. za karę zamienił się w kamień.`
[pogrubione są wszystkie słowa które mają znaczenie w zrozumieniu co mnie w tym bawi. ^^]
no i miałam napisać o 'ja z nadwagą.'
myślem że całość podsumujem jednym zdaniem.
cytatem.
i obrazem w dzisiejszej notce.
`taka chcę być. zrobiona z powietrza.` <333