kurdee.
tyle rzeczy chciałam napisać a pewnie jak zwykle o połowie zapomnem.
a i tak zabraknie mi miejsca.

no więc po pierwsze własnoręcznie zabijem wycika.
naprawdę.
wczoraj dostałam takich schizów że obcięłam paznokcie na krótkie.
pierwszy raz od prawie półtorej roku.
przysięgam.
[ostatnio obcięłam w czerwcu 2007 jak skończyłam gim i tym samym koniec wieśniaka..
l'histoire a prenu fin ici..]
a do tego nie mam aktualnie na nich żadnych naklejek.
pierwszy raz od prawie roku.
więc widzicie jak musiało być ze mną źle.
nie będem już tutaj pisała całej historii..
ale jak pokojarzyłam fakty to tak się przejęłam tym wszystkim że zaczęłam się drzeć.
przeraźliwie drzeć.
no ale okazało się że biedny piotruś skręcił sobie kostkę.
szlag mnie trafi.
no ale koniec i tak wszyscy znają tę historię  na pamięć.
ale..
dzisiaj jak go w szkole zobaczyłam.
całego.
i żywego.
to mi się i tak humor poprawił.
zresztą gdyby nie kasia w to bym go nie zauważyła i bym się dalej martwiła..

dzisiaj w szkole się do mnie na szczęście przyznał.
wiem pewnie jestem głupia ale ostatnio jakoś tak mi się w środku wydaje że jest jakiś milszy.
nie wiem.
inaczej się uśmiecha.
[taa.
`czesio śpiewa sobie w środku. w czesiu.`]
i dzisiaj.
piąty raz w życiu.
`dzień dobry.`
zaczęłam to zapisywać normalnie.
[ehh niektórzy wiedzą co ja już zapisujem.. Oo]
a poza tym nie wiem czemu.
ale ostatnio wpadłam na pewien pomysł.
i nie wiem po co ale jakoś go realizujem.
ogólnie to jest bardzo beznadziejny i bezcelowy pomysł.
ale jakoś mi się spodobało.
chodzi głównie o to żeby się na niego patrzeć i ładnie uśmiechać jak stoi z chatte.
wewnętrzna potrzeba.?

a dzisiaj było mocne. xd
stoi z nią przy parapecie.
jak my szłyśmy daleko to się patrzył.
potem jak się zbliżałyśmy to się odwrócił przodem do okna.
czyli prawie tyłem do nas.
i potem jak przechodziłyśmy centralnie to się obrócił przodem.
i ładnie `dzień dobry.` + śliczny smajl.
ma plusa. :P
[jakby miał ich u mnie mało..]

a dzisiaj w szkole dzień nauczyciela..
robiliśmy galę rozdania nagród.
w ostatniej chwili załapałam się żeby coś robić.
więc stałam ze srebrną tacą i podawałam koperty z wynikami kto w czym wygrał.
ogólnie zauważyłam że jak my coś organizujemy to ja robiem przeważnie coś takiego gdzie jedyne zadanie to stać i  ładnie wyglądać.
no i przy tym się uśmiechać.
zastanawia mnie czy to dobrze czy źle..
poza tym myślałam że cała szkoła na to idzie..
a 15 minut przed rozpoczęciem dowiedziałam się że tylko pierwsze i drugie klasy a z maturzystów tylko przedstawiciele z każdej klasy.
czyli ogólnie rzecz biorąc brak mpkr.
a szkoda.
na dodatek osobą reprezentującą dłejs.
[nie wiem jakim cudem.]
był pasztet. Oo
jakby tego było mało to usiadł w odległości jednego metra od beaty i kasi..
żenua.
i ja tego nie widziałam chociaż miałam soczewki bo starałam się na niego nie patrzeć ale podobno uśmiechał się obleśnie tak jak zawsze.
boże ratuj.

ostatni komentarz gosi sprowokował mnie do tego aby dodać dzisiaj kolejny skan z zeszłego tygodnia.
niestety tym razem wydarzenie nieprawdziwe.. :P
a jedynie parodia. ^^
ale mnie się tam podoba. xd

no i gosia zgadła o jaką reklamę chodzi..
a Wy chcecie znać rozwiązanie zagadki.? ;>

i na koniec..
jedno zdanie podsumowania.:
ca fait mal..
[resztę wziąć z piosenki christophe'a mae.]

albo nie.
na koniec co innego.
[a mianowicie mój ulubiony tekst.
przeanalizujcie go trochę.
a też skumacie jaki jest zajebisty. ;]]

you don't succeed cause you hesitate.
you think we fly.
but we levitate.
just be yourself.
don't ask us why.
'cause if you don't we'll make you fly.