(Jest to kontynuacja poprzedniego wpisu)
śniadanie do końca mijało w ciszy,rozmyślałem jak będzie u nieznanej mi ciotki. Gdyby nie to że ciężko nam się żyło i potrzebna była kasa to zapewne bym nie leciał.
Ale mamuśka załatwiła mi zakwaterowanie i tymczasowe utrzymanie dopóki nie wyjdę na prostą. Jak to powiedziała "Masz szansę na nowe,lepsze życie". Czy ja wiem czy na prawdę lepsze? Samotny z dala od domu.
Mam dwadzieścia lat,powinienem szkołę kończyć w Polsce,trudno mi będzie skończyć ją w Anglii,co prawda mój angielskie nie jest słaby ale też nie za dobry a wątpię bym z nauczycielem dogadał się po Polsku.
Po śniadaniu poszedłem sprawdzić czy wszystko spakowane,i czy najważniejsze jest - mój stary laptop,bez niego ani rusz.
Zaciągnąłem walizkę pod drzwi,zadzwoniłem po taksówkę nie miałem dużego wyboru bo nie mamy komunikacji miejskiej w naszym miasteczku.
Poszedłem do kuchni powoli żegnać się z mamą. Niestety pożegnanie będzie w domu,mama zostaje bo nie dostała wolnego w pracy.
-Nadszedł ten najgorszy czas - powiedziałem podchodząc do mamy. Czas pożegnania.
- Już tęsknię,powiedziała mamuśka mocno mnie przytulając.
Czułem jak łzy skapują jej na moją koszulkę. Sam miałem łzy w oczach.
- Obiecaj mi że za raz po przylocie do Londynu napiszesz co u Ciebie.
Będę sprawdzała pocztę codziennie kilka razy.
- Obiecuję. Odpowiedziałem.
Przed odlotem dotrzymałem obietnicy i nauczyłem moją mamę wysyłać i odbierać pocztę oraz jak zalogować się na Skype i zacząć rozmowę lub video rozmowę.
W tle usłyszałem jak podjeżdża taksówka.
- Muszę już iść. Powiedziałem. Nie chcę się spóźnić.
- Kocham cię - odpowiedziała.
- Ja Ciebie mamuś też.
Wziąłem walizkę,obróciłem się. Podszedłem do auta. Ostatni raz spojrzałem na moje mieszkanie i okolicę,w sercu zapanował smutek.
Pomachałem ze sztucznym uśmiechem mamie,wsiadłem do auta i odjechałem.
Kopiowanie bez zgody właściciela ZABRONIONE!