photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 9 LUTEGO 2009

Rozdizał 1 - Pożegnanie cz. 1

(Jest to kontynuacja poprzedniego wpisu)

 

Biała dłoń kobiety zbliżała się w moją stronę. Chwyciła mnie za ramię...
- Wstawaj ...,pobudka...
- Co się stało ?! Wykrzyczałem.
- Nic się nie stało,po prostu budzę Cię. Znów miałeś jakiś koszmar? Przemówił do mnie kobiecy ciepły głos.
- Po dojściu do siebie zrozumiałem że to moja mama.
Tak,tylko tym razem to był koszmar w koszmarze. Odpowiedziałem.
- Opowiesz mi o tym przy śniadaniu,wyłaź z łóżka dziś ważny dzień.
Obróciła się i wyszła z pokoju.

W myślach cały czas miałem koszmar,pierwszy raz w życiu miałem sen, w którym śniłem że śnię. Na dodatek wydawał się tak realny.
Przez otwarte okno wlatywał ciepły letni wiaterek,wyjrzałem przez okno. Pogoda na zewnątrz była cudna,słońce prażyło,a na niebie zero chmur.
- Będzie grzało. Powiedziałem sobie w myślach.
Zaglądając do szafki z ubraniami rozmyślałem jak to dziś będzie. To właśnie dzisiaj wylatuję do Londynu. Nowa szkoła,język i wielobarwna kultura.
Bez przyjaciół i bliskich...

Ubrałem się szybko i poszedłem na śniadanie. Mamuśka robiła właśnie ciasto na gofry,w całym domu było czuć wanilię.
Byłem bardzo podobny do mamy,ta sama twarz,zgryz,usta,kolor włosów. Resztę miałem po ojcu,uszy,nos,oczy. Ojca nie znałem,zginął jak miałem dwa miesiące. Miał wyjazd służbowy do Berlina,jechał w nocy i zderzył się z TIR'em,zginął na miejscu.
Jedyne co mi po nim zostało to zdjęcia,od czasu do czasu wyciągam album i widzę wysokiego mężczyznę o ciemnych włosach,miłym uśmiechu obok niego kobieta średniego wzrostu,uśmiechnięta,w jasno-brązowych kręconych włosach - to właśnie moja mama.

- Siadaj już gotowe. Powiedziała mamuśka. - Jedz bo w Londynie nie będziesz już tak dobrze jadł. Powiedziała wesoło.
- Przecież wiesz że mam talent kulinarny po Tobie. Odpowiedziałem. Więc nie będę głodował. Zaśmiałem się,ale w sercu ściskał mnie żal i smutek.
Będę daleko od osoby z którą spędziłem całe swoje dziecięce życie. Ponad dwadzieścia lat mojego życia.
- Będę tęsknił. Powiedziałem patrząc na kochaną twarz mamy.
- Wiem synku,ja za Tobą tak samo ale nie będzie tak źle,mamy internet. Chwyciła talerz i odwróciła się,udawając że nakłada gofry.
Pewnie nie chciała bym widział jej łez w oczach.

Ominąłem temat snu,nie chciałem psuć już tak nie zaciekawej atmosfery.

- O której masz pociąg ? Spytała.
- O 7.30 a odlot o 13.00.
Mieszkałem w małym miasteczku niedaleko Gorzowa Wielkopolskiego,najbliższe lotnisko miałem dwie godziny jazdy pociągiem w Szczecinie.
Port nazywa się Szczecin-Goleniów,to właśnie na nim skończy się mój pobyt w Ojczyźnie a zacznie na emigracji.
- Nadal zastanawiam się dlaczego nie wybrałeś lotniska w Poznaniu? Spytała mnie mama posypując cukrem pudrem gofry.
- Mamo,już mówiłem. Nie znam Poznania byłem tam tylko kilka razy w życiu i to z wycieczką szkolną.
Do szczecina jeździłem częściej ze znajomymi,poza tym wiem jak trafić na Lotnisko z pod PKP.
Jeżdżą tam mikrobusy w kierunku Nowogardu, zapłacę i dojadę.

- No dobrze... już dobrze,po prostu się martwię. Odpowiedziała.
- Wiem,sam tez się martwię...

 

Kopiowanie bez zgody właściciela ZABRONIONE!