hm, dziwny dzień. dziwny pod tym względem, że jestem jakaś dziwnie zadowolona z życia. może dlatego, iż od rana nic mnie nie wytraciło szczególnie z równowagi. mówię szczególnie, bo ten jeden drobny incydent pomijam. nie warto się przejmować. w ogóle zauważam, że ostatnio z dnia na dzień mój nastrój jest coraz to lepszy. i dopiero dziś na to zwróciłam uwagę, bo codzień coś innego było priorytetem. ciekawe, jak długo się to utrzyma. oby jak najdłużej.
za miesiąc Święta. chociaż właściwie, to nie Święta, a "święta". ja już nie czuję tej atmosfery. wszyscy się cieszą, że jest prawie 2 tygodnie wolnego. jedni się skupiają tylko, żeby przewrócić dom do góry nogami, jakby data 24.12 to czas w którym trzeba zrobić porządek w każdym kącie. mnie to już nie bawi. dla mnie z roku na rok, te święta są coraz to bardziej rozbite i nie takie jak były kiedyś. więc po co komu one...
idę, bye.