Dawno nie pisałam, nie dlatego że się poddałam, ale dlatego żeczasu brak.
ostatnie dni spędziłam na uczelni i w szkole, prawie 24/24. ech.
jutro mam ostatni egzamin na ten czas, ale jakoś nie mogę się zmotywować do czegokolwiek.
jest mi taaaak strasznie zimno, tak strasznie chce mi sie spać, i do tego wszystkiego mam jeszcze okres, więc boli mnie chyba wszystko co może.
dieta w kratke, 2 dni wchodzi, 2 dni zawalam. i leci, nie mam pojęcia ile waże bo przez ten szalony tryb życia nie mam kiedy stanąć na spokojnie na wdze. może to i lepiej.
za to z Moim M ostatnio jest naprawde dobrze.
zaczęłam nawet na poważnie rozważać zamieszkanie razem, do czego jeszcze miesiąc temu byłam absolutnie nie przekonana.
ale moja przyjaciółka się wyprowadza, a stancja na której mieszkam corazbardziej mnie złości, syfem i bezmyślnością.
może to nie byłby zły pomysł? zyskałabym więcej czasu dla innych który teraz poświęcam jemu, po walce z całym światem czekałaby na mnie gorąca herbata i zrobione zakupy w domu. i ktoś z kim można pogadać i przytulić przed snem.
a dzisiaj zjadłam bułkę z pestkami dyni i serem
jogurt
i wieeeeeeeeeelkiego (nie całego) naleśnika z czym tylko chciałam.
ogolnie kalorycznie pewnie się zmieściłam. :)
chciałabym móc spokojnie wypić rano kawe. a potem spokojnie się zważyć. ah.