Rozdział V
Z niechęcią podniosłam się z łóżka. Był taki cudowny dzień, a ja musiałam szykować się do szkoły na zajęcia. To już ostatni rok męczarni w liceum, a potem wreszcie będę uczyła się tego, co mnie będzie interesowało.
Weszłam do łazienki, ubrałam się, umyłam zęby, opłukałam twarz ciepłą wodą i zeszłam na dół do kuchni, na śniadanie.
- Witaj skarbie. przywitał się tata.
Uśmiechnęłam się w jego stronę i usiadłam przy stole.
Ojciec jak zwykle ubrany był w wykwitną koszulę i krawat. Zapewne miał spotkanie z jakimiś ludźmi z pracy.
- Jajecznicę?- spytała mama odwracając się od smażącej na kuchence patelni z jajkiem.
- Poproszę. -powiedziałam i wygodniej usadowiłam się na krześle.
- George, nie powinieneś już wychodzić? - spytała mama.
Tata spojrzał na zegarek, który miał na prawej dłoni i wstał od stołu, składając gazetę, którą czytał, w rulon.
- A no muszę , muszę. Do zobaczenia wieczorem, dziewczyny.- pomachał mi na odchodne tata.
- A ty nie idziesz do pracy?- spytałam mamę, kiedy postawiła przede mną talerz ze śniadaniem.
- Nie. Wzięłam sobie dzień wolnego.
- Oo, a z jakiej to okazji?- spytałam zdzwiona. Mama nigdy nie brała wolnego od pracy. No chyba, że ktoś był poważnie chory.
- Pośpiesz się, bo spóźnisz się na zajęcia. ponagliła mnie rodzicielka i spuściła wzrok.
Nie dokańczając posiłku, zarzuciłam torbę na ramię i poszłam do przedpokoju po płaszczyk. Zmieniłam buty, założyłam płaszcz i wyszłam krzycząc:
- Na razie!
Pomimo, że świeciło słońce, czułam zimny powiew wiatru na swojej skórze. Nie powinnam się dziwić. W sumie był już prawie koniec listopada. Do szkoły miałam 15 minut drogi, więc postanowiłam urządzić sobie spacerek. I tak wyszłam przed czasem. Chciałam sobie uporządkować wszystko w głowie, ale nie wiedziałam nawet od czego zacząć. Nie wiedziałam czego tak naprawdę chcę.
- Siadaj, Fowley.- zwróciła się do mnie nauczycielka, kiedy otworzyłam drzwi do pracowni.
Po wejściu do klasy od razu rzucił mi się w oczy Chris. Było to bardzo dziwne, bo Chris był młodszy ode mnie o rok , a siedział sobie z moją klasą. Dopiero potem przypomniałam sobie, że pomimo , że nie jesteśmy z tego samego rocznica, mamy razem jedną lekcję biologię. Rozejrzałam się po klasie szukając wolnego miejsca. Niestety było tylko jedno. Koło Chrisa. Targały mną sprzeczne uczucia. Z jednej strony chciałam usiąść i zachować się tak jak nic by się nie stało. Ale nie umiałam. Podeszłam niepewnie i zrzuciłam torbę z ramienia na podłogę. Nie odzywają się do chłopaka, wyjęłam podręcznik i zeszyt. Kiedy na niego spojrzałam, uśmiechnął się do mnie, więc również to zrobiłam. Wygodnie usadowiłam się na krześle i modliłam się o przyśpieszenie czasu.
Każde przypadkowy dotyk ze strony Chrisa przyprawiał mnie o dreszcze.
W pewnej chwili po sali rozbrzmiała się melodia mojego telefonu, oznajmująca, że ktoś do mnie dzwoni. Głupia ja, zapomniałam wyciszyć go przed lekcjami. Oczy wszystkich z klasy skierowane były na moją osobę. Czułam, że moje policzki przybierają odcień różo. Nauczycielka spojrzała na mnie i pokręciła głową.
- Przepraszam. - wydukałam i spojrzałam na wyświetlacz telefonu.
Justin.
Co on chciał ode mnie?
Kiedy zadzwonił dzwonek na przerwę, wybiegłam z klasy. Wyszukałam numeru do Justina i zadzwoniłam. Kilka miesięcy temu znałam go na pamięć.
- Co chciałeś?- spytałam, kiedy odebrał.
- Kiedy znajdziesz dla mnie chwilę czasu? - spytał.
Milczałam.
- Alex?
- Nie wiem. Muszę kończyć.- nacisnęłam czerwoną słuchawkę i wsadziłam telefon do torby.