Trudno jest mi tu wracać, czytać, analizować, a co najgorsze pisać. Kiedy to wszystko dalej we mnie siedzi, kłębi się, gromadzi, aż niedługo rozerwie mi głowę (tą malutką, niedojrzałą). Osuwam się wciąż w te ciemne zakamarki, odludne miejsca mojej duszy. Myślisz, że już tak właśnie będzie?
Ostatnio przecież dużo wychodziłam do ludzi, poszłam nawet na studia, które zdawały się przerażać. Zrobiło się dobrze i ciepło. Dlaczego więc czuję się tak samo? Lękam się? Jest to bardzo trudny czas, w którym muszę wziąć się za siebie (jestem już dużą dziewczynką), mimo dreszczy niepokoju i gorączki tęsknoty.
Bardzo bym chciała być beztroska, na chwilę zapomnieć o sobie. Chciałabym na niepewnych, rozedrganych jeszcze nóżkach być szczęśliwą. Wyjść z kimś, upić się cierpkim winem i zasnąć zupełnie pijana. Drżeć na myśl, że mogłabym patrzeć komuś w oczy i widzieć tańczące iskierki, poczuć rozżarzone, krwiste usta na moich ramionach. Chciałabym być kogoś Najdroższą Dziewczynką...