Dzisiaj ukołysz się tymi słowami, zamknij oczy, pozwól milczeć. Bądz jak pył, który zniknie dopiero o zachodzie słońca.
Oddychaj, zachłystaj się słowami, przecież do rana tak dużo czasu. Bądz czuły, lżejszy od dotyku, nawet zbyt głośny.
Niech słowa wchłaniają Ci się do ud, śmierć zagląda do pościeli, a krzyk wchodzi pod skórę. Wszystko Ci wolno.
Zamknij się w pokoju, czytaj palcami, mów szeptem, by zaraz wybuchnąć ciepłymi ustami.
Rano Ona już będzie na Ciebie czekać, z gorącą herbatą w otwartym oknie. Ty Ty Ty będziesz następny.