Siedzę cicho w fotelu , lecz niespokojnie , pełna oczekiwania . Doprawdy , żałosny jest widok ducha zgnębionego cielesnym kalectwem . Wyraziste rysy obijął już na dobre smutek . Moja twarz przypomina zgaszoną lampę , czekającą , by ją znów ktoś zapalił , tchnął w Nią kawałek życia . Nie potrafię wzniecić w sobie ożywienia , moja bezradność , mnie samą , wzrusza do głębi . Przepraszam za ciągłą monotonnie , za niemożność opanowania żalu , który mnie podeptał , obezwładnił . Nic mnie w tej chwili nie łączy ze społecznością ludzką , nie posiadam żadnej nadziei , która by we mnie drgnęła . Po ludzku przepraszam .
- dwutygodniowy brak żywności