photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 5 SIERPNIA 2012

9.

     Chłopak jaki wielu, wiek jak każdy. Dojrzewał na szarych blokowiskach. W domu patologia patrzyła mu w oczy. Alkohol to była codzienność. Próbował być kimś, jednak nie miał większych szans. Nie był on specjalnie bystry, jednak gdy coś robił, przykładał się do tego na maksa. W szkole bywał pośmiewiskiem, gdyż nie miał pieniędzy na nowe ciuchy, telefon. Często przez to prowokował bójki, które zawsze wygrywał. Lubił się bić, zawsze z każdym wygrywał. Myślał też, by rozpocząć jakiś treningi, jednak nie było żadnych możliwości. Kolejny dzień, kolejna bójka. Dyrektor już tracił cierpliwość, nie patrzył przez pryzmat jego sytuacji. Los potoczył się tak, że chłopak trafił do poprawczaka. Nie był on wcale złym chłopakiem, tak naprawdę miał złote serce, tylko wszystko przez bójki. W poprawczaku wszystko się zmieniło. Zaczął pyskować, stawiać się wychowawcom. Wyznawał zasadę "fuck it all", nie obchodziło go już zupełnie nic. Dla niego mógł skończyć zarówno na ulicy, jak i w więzieniu. W ośrodku często organizowano spotkania z różnymi znanymi osobami, by zmotywować młodzież do działania. Więc pewnego dnia zorganizowano spotkanie z bokserem, który zdobył już chyba wszystko co możliwe. Chyba najbardziej zainteresowanym był właśnie on, ten który miał już wyjebane na wszystko. Zadawał mnóstwo pytań, spodobał mu się taki tryb życia, chciał tak żyć. W prezencie, na pamiętke wizyty bokser przywiózł worek treningowi i kilka par rękawic, by podopieczni mogli spróbować swoich sił. Nadszedł czas próby chłopaka. Uderzał jakby był zawodowcem, pracował na nogach jakby walczył o życie, chociaż był to zwykły worek. Bokser powiedział, że koleś ma naprawdę talent i tego nie można zmarnować. Jednak powiedział tylko tyle, wychowawcy najwyraźniej zignorowali tą uwagę. Następne dni były takie same, zero fenomenalnych wydarzeń. Chłopak każdą wolną chwilę spędzał w piwnicy, przy worku. Trenując samemu, chociaż nie miał zielonego pojęcia jak to robić. Po trzech dniach, do poprawczaka przyszedł facet, przedstawiając się jako trener boksu, kolega ostatniego gościa który przyszedł pogadać z jednym chłopakiem - Michałem. Michał, tak miał na imię chłopak który godzinami uderzał w worek z coraz większą siłą, raz po raz. Długa rozmowa między facetami, sprawiła, że Michał codziennie po zajęciach, pod warunkiem, że w nauce będą dobre rezultaty, miał jeździć na sale, by trenować na poważnie. Układ chłopakowi pasował, a postępy było widać odrazu. Przykładał się do lekcji jak nigdy, codziennie trenował. Z czasem, podczas pierwszych sparingów pokonywał starszych kolegów, bez większych problemów. Miał naprawdę wielki potencjał. W dniu swoich siedemnastu urodzin, miał odbyć swoją pierwszą walkę, podczas swojego pierwszego turnieju. Nie mogło być inaczej, chłopak wygrał walkę jedną, drugą jak i cały turniej. Z czasem Michał czynił coraz większe postępy, nie tylko w boksie, również w swoim zachowaniu. Gdy skończył 18 lat, wyszedł z poprawczaka. Jednak nie chciał wracać do domu, z którego rodzice go nigdy nie odwiedzili w ośrodku. Zamieszkał ze swoim trenerem, który był samotnym facetem po czterdziesce. W trenerze miał coś więcej niż autorytet, miał przyjaciela. Jeszcze za czasów poprawczaka często było tak, że trener/przyjaciel pomagał mu w lekcjach, w całym życiu. Lata treningów sprawiły, że w wieku dwudziestu czterech lat zdobył tytuł mistrza Polski. Dzięki czemu, w następnym roku miał jechać na olimpiadę. Była to dla niego życiowa szansa, by poznać świat i pokazać się całemu światu. Gdy opowiadał innym swoją historię, nikt nie mógł w to uwierzyć. Jednak ta historia jeszcze się nie skończyła. Tydzień przed pierwszą walką na igrzyskach, chłopak poważnie zachorował. Miał niewydolność płuc, która uniemożliwiała mu walczenie. Jednak Michał się nie chciał poddać, powiedział, że na właśną odpowiedzialnośc weźmie udział. Wygrał pierwszą walkę, drugą, trzecią. Doszedł do finału, jednak ze zdrowiem było coraz gorzej. Wszyscy doradzali mu, żeby zrezygnował. Charakter mu na to nie pozwolił, finał olimpijski. Nie po to tyle ryzykował, żeby teraz odpuścić. Nadszedł dzień finałowej walki, wszystko miało się rozstrzygnąć właśnie dziś. Gong sędziego, walka się rozpoczyna. W tym samym momencie Michał pada na mate, zasłabł. Walka zostaje przerwana, jego przeciwnik z Ameryki wygrywa walkowerem. Jednak nie cieszy się z tego, próbuje pomóc swojemu niedoszłemu rywalowi. Chłopak zostaje przewieziony do szpitala, walka o życie trwa. Raz jest lepiej, raz gorzej, sytuacja zmienia się momentalnie. Cały świat sportowy dowiaduje się o historii chłopaka, trzyma za niego kciuki i dodaje mu otuchy. Staje się takim bohaterem igrzysk, pomimo, że nie wygrał. Wygrał walkę o życie, jednak przebudził się dopiero po kilku dniach. Na stoliku obok łóżka widzi mnóstwo kwiatów, złoty medal oraz swojego trenera. Chłopak dowiedział się o całej historii, nie wierzył w to co się stało. Ma złoty medal, chociaż go nie wywalczył. Próbował go oddać swojemu koledze z ringu, jednak ten za skarby nie chciał go przyjąć. Postanowił go oddać na licytację, by móc zasilić konto jakieś fundacji. Wtedy Michał pokazał, jakie tak naprawdę ma serce. Pokazał, że nigdy nie wolno rezygnować, bo nie wiadomo co się może zdarzyć. Marzenia się spełniają. Choć nie może już czynnie uprawiać sportu, może szkolić młodych adeptów, działać charetatywnie i spełniać się, jako człowiek.