jestem załamana, po wczorajszym wypadzie do zpoznania na zakupy choroba mnie złapała... poprostu śmierć, najbardziej sie boje tego ze do poniedziałku nie przejdzie, moje biórko jest zawalone lekarstwami, antybiotyki, tabletki na gardło, syropki, areozole i wszystko co tylko się da...
chora jeszcze weirczorem pojechsłasm do galerii i kupiłam prześliczną sukienkę na sylwestra ! w sumie jestem zła bo dzień wcześniej kupiłam w river island, wydałam 200 zł a wcale nie jestem zadowoona. nie lubie wydawać pieniędzy... zawsze mi ich brakuje.
jedynym plusem mojej choroby jest chyba to że kompletnie nie mam apetytu, czyli udsło mi sie eytrzymać 3 dzień na surowej diecie :) same warzywa i owocki, ale czuje ze te syropki i antybiotyki mnie wypychają, troche tego jest...
nom cuż ważne żeby być twardym do sylwestra, a potem ewentualnie zmienić dietkę ;)
jutro jak się odważe wstswie mam zdjęcie mojego makijaży sywestrowego który dzisij ćwiczyłamz nudów. boskiii *.*
papatki ; *