photoblog.pl
Załóż konto
Dodane 15 LISTOPADA 2014 , exif
344
Dodano: 15 LISTOPADA 2014

Jebanko.

Oficjalnie się zajebałam. Nie mam czasu robić pracy magisterskiej, a w robocie kierowniczka na tyle mnie wkurwiła, że postanowiłam dać jej ultimatum. Dzień wcześniej (była rozczochrana i wyglądała jak czarownica, co tylko spotęgowało grozę) nakazała, bym podała dni, kiedy przyjdę do pracy. Miała na myśli oczywiście Wigilię, Drugie Święto, Sylwester, Nowy Rok i Trzech Króli.

 

Przepraszam, a czy ja przypadkiem nie jestem na umowę zlecenie i nie przychodzę wtedy, kiedy zadeklaruję?

 

Poza tym, no kurwa.

Dostałam naganę na dzień dobry. Będąc na śmieciówce i jako nowicjusz. Bo nie chciałam się ośmieszać i pytać o dowód osób do 40-go roku życia. Komedia. Oni mają z tym jakąś jebaną paranoję. A moim skromnym zdaniem, jak ktoś będzie chciał ich zamknąć, to naśle policję, zrobią prowokację i i tak ich zamkną. 

Święta uważam za czas, jaki należy poświęcić rodzinie. Jestem pod tym względem stalową konserwą i nikt mnie wtedy nie wyjebie do pracy. 

A więc ultimatum brzmiało, by odejść lub pracować w weekendy. Myślałam, że się nie zgodzi na te weekendy, skoro wpychała mi godzin kiedy się dało. Emocjonalnie się rozkleiłam, kurwa mać, a ta sucz się zgodziła. Zaletą jedną wielką tego posunięcia jest fakt, że jej w weekendy nie ma w pracy. Odczuwam wtedy wyraźny komfort psychiczny. Nikt mi nie ględzi zza biurka obok, nie czepia się byle gówna i nie krytykuje przy klientach. "Maaarta, kasujesz jak w wojsku! hahahaha! ras! ras! ras! hehehhe" Halo, halo. Pani Kierownik. Może byś tak wpadła na to, że podczas, gdy Twoje sadło wypoczywa na krzesełku, ja mam do obsługi klientelę i pińcet zadań, jakie mi zadałaś, kiedy nie skończyłam jeszcze tych podstawowych.

I jeszcze się ze mnie naśmiewa.

Ta praca uczy mnie trzymać język za zębami. Mogłabym jej tysiąc razy powiedzieć, żeby spojrzała na siebie, i że to, za co mnie opierdala należy też do jej obowiązków. Że długie gadanie z rodziną przez telefon w godzinach pracy jest chujowe, zwłaszcza przy jej zaległościach, i gdyby prezes się dowiedział...

Ale koniec z tym, teraz nastawiam się na psychiczny relaks. Trzymają mnie tam tylko pieniądze i współpracowniczki, które są naprawdę kochane. Każda jest miła i życzliwa. Powiedzą co mam zrobić i jak mogę im pomóc, pokierują, kiedy czegoś nie wiem. Pozwalają na to, żebym robiła swoje w spokoju i każdy był zdowolony. I tak praca staje się przyjemna.