Soboty mogą być jeszcze fajne. I Smaczne!
Ostatnie dni były bardzo bolesne, smutne i nerwowe. Bolą mnie płuca? Żebra? Nie umiem konkretnie zlokalizować bólu. Nie przeszkadza to jednak w odczuciu strachu. Strachu przed przerzutami.. W najbliższą środę będę mieć badanie komputerowe pet. Bardzo się boję. Wynik określi jak przebiega choroba i leczenie. Jakoś czuję, że niezbyt dużo czasu mi zostało. Nie wiem czy zdążę jeszcze kogoś poznać, wyprowadzić się i ułożyć sobie życie? Czy zje mnie rak i nic i nikt po mnie nie zostanie?
Mimo towarzyszącego bólu staram się jeszcze jakoś żyć. Wychodzić do ludzi. Kiepsko óki co znoszed towarzystwo szczęsliwych związków. Ni chce być źle zrozumiana. Cieszę się bardzo, że moi znajomi ukłądają sobie życie. Jednak czuje ukłucie zazdrosći. Ja też chciałąbym być w szczęśliwym związku być ważna potrzebna i po prostu kochana.
Wczoraj dość wcześnie wyszłam z domu. Nie mogłam patrzeć na ojca, który dzień wcześniej upił się. Jakby jeszcze mało było mi wrażeń prawda?
Nie spodziewałam się, że wczorajszy wieczór potoczy się tak miło i poznam jeszcze jakieś nowe osoby. Poczułam pewną błogość na sercu. Nic nie dzieje się bez przyczyny podobno.
Cieszę się bardzo, że mam kilku znajomych do których zawsze mogę wpaść albo gdzieś się z nimi udać. Jestem też bardzo zmartwiona. Chciałąbym umieć ulżyć moim bliskim. Mojej bliskiej sercu osobie zmarł tata. Tak mi przykro, że dobrym ludziom los jest taki wredny. Jak tylko zaczyna się życie troszkę układać, to lecą kłody pod nogi! Nie rozumiem dlaczego się tak dzieje i nie wiem jak mam złagodzić ból po derzeniu takiej kłody. Przede mną trudny czas. Razem damy radę prawda?