Żyję. coraz większe ogłuszenie. zastanawiam się jak to się dzieje że pomimo iż w domu jest 25 stopni, mam skostniałe palce u rąk, i stóp . Wogóle jest mi zimno. Standardowo popażyłam sobie język herbatą, i porozlewałam po okolicznych papierach. brawo ja -.-
totalny brak pomysłu na życie. nie potrafię się na niczym skupić. staram się nie myśleć co będzie jutro. chciałabym zasnąć i się nie obudzić. każdego ranka dzwoni jednak ten pierdolony budzik, i psuje całe moje przepiękne wizje świata.
Mam fazę na akwarele. siedzę i maluję habry . lubię habry. i maki. są zajebiste. tak więc papram tymi farbami 10 kartkę, nic z tego nie wynika. słucham jakiejś ludowej szkockiej muzyki, niewiem co to ma być ale sprawia że robię się jeszcze bardziej otępiała. ale w sumie jest fajnie.
chciałabym napisać jeszcze coś sentymentalnego, ale standardowo nie mogę zebrać słów.
Przepraszam za wszystko co zrobiłam nie tak, a niezdałam sobie z tego sprawy że było to złe .
totalny brak jakiej kolwiek weny, i pomysłu na wpis.