Są pewne istoty, które lubi się bardziej lub mniej. O tym kocie mogę powiedzieć jedynie to pierwsze.
Molly jednak nie ma wyłącznie zalet. Prócz jedwabistej sierści, wspaniałego "miau", "prych" i "burbur", przez jej żywot ciągnie się fatum, które zraża mnie do innych przedstawicieli jej rasy. Są to kłaki, które zabierają piękno mojej garderobie i ją obłażą.
Najgorsze jest to, że sierści nie można się pozbyć. Kiedy kupię sobie np. nową koszulę, to i tak zaraz zostanie wciągnięta w wir kociego świata. Nawet jeśli nie spotka się bezpośrednio z kotem, to zostanie "zarażona" przez np. bluzę albo garnitur, czy nawet kurtkę.
Wszystko ma swoją cenę.
Przyznam sam sobie, że zdjęcie raczej mi się udało. Choć jest tam więcej widoku na "mieszkanie" moich psów, to przynajmniej Molly nie zamknęła oczu - jak na każdym innym zdjęciu.