Król nie żyje. Niech żyje król!
Lubie te kilka słów. Dawno nie pisałam. Nie mam weny, uciekła z reszta duszy. Ostatni dzień szkoły i jutro już zakończenie roku. Dziwnie się dzieje, boje się kolejnych dni. Jak na razie wszystko skacze, raz jest dobrze, raz tragicznie. Moja psychika ostatnio często dotyka dna i nie chce się podnieść. A osoby, które to powodują mało robią żeby to naprawić. Sama nie dam rady, prawda? Nie tylko mi wszystko wysiada, ale jeszcze moim przyjaciołom też nie jest za ciekawie. Zaczynają się wakacje, a jest zimno, pada i humory ludzi, problemy, kłopoty nie są fajne. Miałam zaplanowane boskie wakacje na spontanie, a tu się okazuje że mnie wywalają z pokoju i mam spać na kanapie ponad tydzień. Już bym wolała spać u kogoś innego. Przygarnij mnie ktoś do siebie i wytłumaczy mojej mamie że tak będzie lepiej.. Miałam chodzić na plaże i żyć beztrosko a tu co? Zajmowanie się domem, rodzinką, która przyjedzie. Babcią, psem, nauką, malowanie pokoju. Wyjazdy, które moje rodzice zaplanowali. A gdzie moje plany? Jak zwykle muszę o nich zapomnieć. Trzeba być grzeczną dziewczynką, żeby uzyskać co chce.
Co ty na to na trochę szczęścia? Przydałoby nam się kochani, prawda?
No to suszymy włosy, pijemy dużą kawę i udajemy uśmiech :)
Dzisiaj nauka ratowania życia fizycznego...
Miłego dnia.
A.