Myślę, że warto byłoby być człowiekiem opiniotwórczym. Ale jak do tego dojść? Kiedyś wydawało mi się, że posiadanie wiedzy jest przepustką wyłącznie do materialnie dobrej przyszłości. Od niedawna widzę w tym szersze perspektywy. Czy to nie właśnie wiedza daje możliwść górowania nad innymi i stawanie się źródłem ich zakompleksienia? W grę wchodzi też, a raczej przede wszystkim, czysta satysfakcja. Już niedługo role się odwrócą, obiecuję sobie, że gdy minie ten martwy okres zadbam o siebie według kryteriów, które sama sobie ustalę.
To niedorzeczne ale trochę się cieszę, że trzeba wracać, że trzeba się zasypać tym ogromem ciężkiej pracy. To dlatego, że może przestanę o 'tym wszystkim' myśleć... Poza tym... coraz bliżej cząstkowego oswobodzenia.