Dociera do mnie przyczyna bezsilności, ciągle tej samej, systematycznie tylko wzmacniającej się. Jeszcze niedawno nie dałabym sobie wmówić, że jest nią moja własna głupota. Głupota w najszystszej postaci, taka typowa, w najpopularniejszej jej odmianie. Mogę ją wytłumaczyć chyba jedynie paraliżującym strachem przed konsekwencjami, jakie przyniosłoby za sobą uwolnienie się od tego ciężaru. Chyba łatwiej jest stale mierzyć się z obawami przed zrobieniem czegoś, niż z żalem wynikającym z potencjalnego niepowodzenia. Potencjalnego? Wyrocznią nie jestem ale starałam się nauczyć myśleć racjonalnie, nauka ta pociąga za sobą niemal 100% pewność, że akurat teraz każde odstępstwo od granicy, w jakiej się zamknęłam nie zaowocowałoby. Myślę Ciągle przez pryzmat tego jak wiele zamieszania mogę narobić, jak radykalna mogłaby zajść zmiana i w tym wszystkim jak niepradopodobne jest pomyślne ukierunkowanie tego co 'dalej'. Zaraz, zaraz... Rok temu równie nieprawdopodobne byłoby, że zaznajomię się z tym człowiekiem. Wróćmy na ziemię, to spełnienie nie kwalifikuje mnie do grona 'zdobywców marzeń'. Nadal jestem oddalającym się punktem od centum mojej codzienności. Najbardziej boję się o to, że niezależne od tego, czy będzie zdrów, czy opuści Polskę, czy pogrąży się w tym zakochaniu... zapomni o swojej autentyczności a ja będą mogła się kwalifikować jedynie w kategorii zapomnianego, tego samego, cyklicznie oddalającego się punktu.
Do perfekcji opracowuje się ciągle swój wizerunek, na tyle optymalny by był akceptowalny w środowisku, ani za pospolity, ani zbyt wyrafinowany. Precyzja i zaplanowanie w tej oto kwestii są nienaganne. Gdzie tam jednak do perfekcji w rzeczywistej codzienności. Myślicie czasami jak beznadziejni jesteście będąc na co dzień? Autentyczność obnaża człowieka z nieporadności. Wiesz jak wiele mógłbyś zrobić, jak po realizacji rzeczy koniecznych byłbyś ustatysfakcjonowany i zdolny, by robić rzeczy przyjemne ale... nie robisz nic... niewiadomego powodu. Pospolitość wyłazi z Ciebie z każdej strony a przyczyną Twojego przygnębienia jesteś Ty sam - na własne życzenie, niezależnie od tego co dzieje się wokół, przytłoczony swoją prymitywnością. Jesty tyle do zrobienia, kiedy?! I co... przecież nie można tego popierdolić.