Na nic nie ma czasu... Tyle rzeczy bym chciała zrobić, tyle planów zrealizować... A nie mam nawet kiedy pójść do Anuśki, czy w ogóle do kogokolwiek... Święta takie sobie, jak zwykle ostatnimi czasy. Brak atmosfery jak kiedyś, kiedy się było dzieckiem. Dlaczego wtedy to wyglądało tak magicznie, a teraz jest nijakie? Czy święta robi się dla dzieci, czy po prostu jak się dorośnie to już się tego nie czuje?
Jutro i pojutrze praca, a wtorek i środa sprzątanie i przygotowywanie Sylwestra. Muszę kupić sobie wino. Dużo wina. No i oby było miło. :)