Chyba na wszystko przychodzi pora. Jest dobrze, czuję, że idę dobrą drogą, nawet taka trochę spełniona się czuję. Walczę na tych studiach, znalazłam pracę i to całkiem spoko, jako kelnerka. Z ludźmi też super. W domu co prawda nic mi się nie chce, albo gram, albo oglądam, nawet książek mi się nie chce czytać. A tu już święta. A zaraz Sylwester. Robię u siebie, pyjdzie kilka osób. Nic wielkiego, ale ostatnie dwa lata nie imprezowałam na Nowy Rok.
A potem moje urodziny. Szesnaste, jakby ktoś nie wiedział, a który raz z kolei to już nieistotne. Dlaczego szesnaste? W tym wieku jest się głupim, ale i szczęśliwym. Piękny czas, być głupim.
Mam nadzieję na jeszcze więcej pozytywów.
Trzymajcie się. :)