Bluzka z H&M. Nie mogłam się oprzeć i uwieczniłam ten ...obraz.
Na wstępie- JA WAM DAM WPIERDOL! ...ziomsy. Grrrrrr!
Wróciłam z nad morza i jestem w domu. Podczas mego pobytu nad morzem chciałam znaleźć się w domu, a teraz tak strasznie chciałabym zobaczyć morze! I mówię to ja która jak się przyciśnie to ma godzinę do morza oraz tak która 1/4 życia nad morzem spędziła. Mówię to ja.
Powrót był jak zwykle pierwsza klasa. Nie licząc, że dojechaliśmy o 2 oraz, że byłam narażona na jedzenia z McDonalds i MaK KwaKa to było całkiem ok.
Przed wczoraj skończyłam "Ostatnią piosenkę" Sparksa. Dziwna książka, naprawdę. Na początku wydaje się tępa jak dla nastolatek, a na końcu jakby trochę się zmienia. Przez ostatnie strony już nie mogłam się powstrzymać i ryknęłam, gdy dochodzi jeszcze do tego śmierć Mikey'a... Dziwne jak książka może się różnić. Jeśli miałabym podsumować jakoś tę książkę to powiedziałabym, że jest przede wszystkim wzruszająca i mimo minusów (momentami naprawdę wkurzającej główej bohaterki, rozwklekającej się akcji, przewidywalnej fabuły itp.) podobała mi się. Dobrze została pokazana zmiana zachodząca w Ronnie, zmieniła swoje priorytety i to się chwiali. Ale przede wszystkim, coś przez co chyba w ogóle sięgnęłam po tę książkę (i teraz tak namiętnie się o niej wypowiadam) to okładka. Ta piękna plaża, morze, zachód. Po prostu marzę o domu, który wychodziłby na plaże, oczywiście w bezpiecznej odległości.
Zaraz po przeczytaniu książki pomyślałam, że chciałbym oglądnąć film. Zazwyczaj to właśnie filmy budzą we mnie większe emocje. Jednak po obejrzeniu trailera chyba mi się odechciało. Jedyną osobą, która według mnie pasuje do swojej roli oraz do mojego książkowego wyobrażenia to "Will" grany przez Liama jakiegośtam.
Od razu wzięło mnie też na obejrzenie i przeczytanie Listu w butelce, również Sparksa. Tym razem ekranizacja mnie jedak nie zawodzi, zwłaszcza, że główna rola męska to Kevin Costner (TAK! To ten Robin Hood....haha). I również akcja dzieje się nad morzem Karoliny Północej (jak w większości powieści Nicolasa Sparksa).
Zmieniając temat- moja siostra stwierdziła ostatnio, że na moim odtwarzaczu są fajne piosenki- "nie wgrałabym sobie ich na moją mp4, ale mi się podobają" hahahahha szczególnie Skid Row, Orianthi i Alexz Johnson przypadli jej do gustu.
Później stwierdziła ona także, że podobają jej się piosenki Paramore, ale głos Hayley Williams kompletnie nie pasuje do "takiej gitarki" (hahah) jak to ona powiedziała. Podoba jej się głos Hayley, ale w "lajk e szutin stars" (hahah) i że powinna śpiewać bardziej w R&B.
hmmm...zastanawia mnie co ludzie mają do Hayley. Mnie nie dość, że cholernie podoba się głos Hay to jeszcze świetnie pasuje do muzyki jaką tworzą Paramore. Ale to moje osobiste zdanie. Są różne gusta dzięki Bogu i przez to my również się od siebie różnimy, co chyba też na plus.
...tak patrzę w kalendarz i uwierzyć nie mogę. Z jednej strony to już niedługo MJowisko, coś na co czeka każdy wielbiciel Mike'a, ale z drugiej zostało tylko 2 tygodnie tej...wolności, na razie jeszcze wolę o tym nie myśleć...
Piosenka dnia: Paramore- Careful...bo mi się śpiewa od rana.
:)