Znowu nie moje, ale z imprezy. Zaznaczam.
Jeśli znowu mi się będą śniły kruki, to zacznę wrzeszczeć.
Mój wierszokleta jest przerażający, a zarazem fascynujący. To, co robi (albo robił, podobnież powiedział dość) nie jest zwykłym pozerstwem typu "jestem metalowcem, jem czarne koty sąsiadów i palę wydanie Biblii z obrazkami dla dzieci". Jego odpowiedzi na moje pytania mnie czasami przerażały. To nie na moje nerwy.
I już wiem, że w takie cuda nie chcę się ładować, a kiedyś miałam ochotę.