Słodkie są rocznice. 12 marca, ach, ach, pamiętam, jakby to było wczoraj. Zimno, kilometrowe kolejki, bite pięć godzin stania na nogach w oczekiwaniu, ogłuszające dźwięki, gorąco od płomieni, i to uczucie :D Zajebiście jest powspominać.
Live aus Litzmannstadt :>
Punkt 20.00 pierdolnęli mi w głośnikach CombiChrist
o 21.00 pierdolnie mi gwiazda wieczoru ze specjalnego bootlega z koncertu.
I jest w pytkę.
I nie przeszkadzają mi zakwasy i kolano, gdyby była możliwość, to rzuciłabym się na parkiet.
Ale to za tydzień :)