Miałam opory przed Poznaniem, oj miałam. Dobrze zaznajomiona byłam tylko z czteroma osobami, dla reszty byłam świeżaczkiem. Ale naprawdę źle nie było. Podoba mi się to, że BHD to jest jedna wielka popierdzielona rodzinka.
Miła podwózka do hostelu, kilka minut napięcia, potem łojenie wódki z colą i "wełniana istota" strzelała słit fociaszki w pokoju. Potem partyjka uno, pizza, wypad do Bazyla. A u Bazyla Kornik (:D:D:D), świetne wejście Ryha, trochę na dęsflorze, zdziwiona mina Bazyla, gdy przy barze prosiłam o wodę, kanapka na kanapie, powrót nocą przez Poznań i wylądowanie w McSyfie, poranek.
Czasami czuję się przy nich skrępowana, ale im częściej będę jechać na zloty, tym się dostosuję bardziej.
Miejsjce: Sulejów
Czas: 1,2.3 Maja
Cel: Majówka !
Nie mogę się doczekać ;)