Zdjęcie z Bazyla, przerwa w kręceniu Lipduba. Ale po kolei, po kolei, bo się działo...
Środa - kino, "Due Date". Film na odprężenie, RDJ jak zawsze miły dla oka. Nie mnie spotkała tam niemiła niespodzianka, ja miałam tylko ubaw w przypadku.
Czwartek - koncert Sabatonu. O 16.30 odebrałam z Kaliskiego dwóch z BHD, R. i N., pojechaliśmy pod Deko, gdzie Załoga już czekała. Jak zawsze wydurnialiśmy się z Wodzem, cały czas sadziliśmy teksty o maglowaniu i przepierce. Potem wepchnęliśmy się do środka, gdzie czekały dwa supporty.
Steelwings - takie wczesne Iron Maiden, panowie o długich kudłach i w getrach i rurkach xD Kompletnie nie moje klimaty, ale jakoś się przetrwało. Nieco im te getry wypuklały, a w przerwie z Ingą kontemplowałyśmy poślady gitarzysty
Alestorm - weseli panowie ze Szkocji, grający power/pirat metal. Całkiem fajnie.
Sabaton - no, byłam przyklejona do barierek, zgnietli mnie, raz zabrakło mi tchu tak, że myślałam, że pan ochroniarz to mnie górą będzie wyciągał. Ktoś się po mnie przetoczył, dostałam serią glanów w głowę. Joakim jest zajebisty, ma świetny kontakt z publicznością, cały zespół chyba był lekko zaskoczony aż takim przyjęciem ze strony publiki. najbardziej podobało mi się, jak skandowaliśmy "pij do dna!", gdy otwierał piwo. I wypił, ładnie potem beknął do mikrofonu :D Wyskakałam się nieźle, setlista mogłaby być jednak lepsza. Nie grali Wehrmachtu, ale przynajmniej Final Solution.
Piątek - NIC. Spałam do 12.
Sobota/Niedziela - pobudka o 5 rano, potem na dworzec, gdzie z A. tłukłyśmy się osobówką do poznania. 4,5 godziny. Po 13 w Poznaniu (bardzo ładne miasto i co najważniejsze, trudno się w nim zgubić), zameldowałyśmy się w hostelu, potem polazłyśmy do Bazyla. Tam już na całego trwały przygotowania do kręcenia LipDuba do Te Quiero Puta! <czyli film pod muzykę kręcony jednym ujęciem, nawiązujący do twórczości zespołu w tym wypadku> Mnie na początku przydzielono bycie tłem, robienie szumu w pogo, ale potem zostałam przerzucona do roli psa jak w Mein Teil. Bosko! Jestem na pierwszym planie xD Inne nawiązania: aniołek robiący loda Tillowi jak w MT, Bueck Dich w męskim kiblu (to było COŚ! To trzeba zobaczyć ! C. w samonośnych pończochach z różowym dildo w ręku), lanie wódki po nodze jak w Engelu, Lalki z koncertowego Wiener Blut, postać z sesji zdjęciowej z Reise Reise w białej koszuli i z aktówką, astronauta grający w flippery z Ameriki, górnicy z Sonne, Śnieżka i krasnoludek z Sonne (dupa Sh.!), Ollie przywiązany do krat jak w Pussy, okładka z LIFADu oraz rekin i pastwiące się kucharki, kanka z iskrami jak na koncertowym Ich tut dir Weh, Flake na wózku z klawiszami jak w Keine Lust, panowie pijący wódę jak z Du hast, Flake sadzany na barze z bombą jak w Ich Will, biczujący się zakonnicy z Rosenrota, wszystko okraszone flagami polskimi, niemieckimi, meksykańskimi, sombrerami i gitarami, ogniem i dynem. Przecudna zabawa ! :D R. krzyczał na nas i bluźnił, potem bił nam brawo, D.był miły xD
Potem znowu do hostelu (uchlałam się, przyznam bez bicia, nigdy więcej drinów i soków z czarnej porzeczki>, potem, o 21 rozpoczęcie Panzernachtu z pierdolnięciem. 4-5 godzin spędziłam na parkiecie, wywijając kończynami i drąc się. Zaliczyłam tańczenie z D. na stole przy akompaniamencie Mein Teil, wcześniej, na innym stole zasnęłam ze zmęczenia (sądziłam, że na chwilę, ale Z. mnie pyrgała dość długo, a ja nie okazywała oznak życia). Dużo dedykacji od D. dla BHD i FR, Bomba! oraz kółko wzajemniej adoracji na Ohne Dich (piękny widok R. ściskającego po środku D. xD) I tak do trzeciej w nocy. Mogłabym już przesiedzieć nawet do 6, ale zebraliśmy się wszyscy z pokoju. 3 godziny snu w naprawdę ładnym i schludnym hostelu, dobre śniadanko i podróż pociągiem do domku, w asyście dziewcząt, podlotków z Oazy, śpiewających polskie hity z akompaniamentem gitary.
Padałam na pysk, ale przeszło mi. Wyśpię się w grobie, kiedyś xD