No i za nami III niedziela adwentu,Gaudete-niedziela radosci. To wyrazny znak ze juz niebawem swieta beda. I jak to zwykle bywa bedzie miesiac przygotowan i 2-3 dni swiat. Zawsze sie zastanawialem dlaczego tak jest. Ale ciezko znalezc odpowiedz. No niech tak pozostanie. Chociaz czlowiek bedzie mial zajecie. Moze dzieki temu nawet bedzie mniej myslal o tym, o czym nie powinien... Ale nie,tego myslenia nic nie potrafi zatrzymac... Gdy jestem saaam,myslami biegne do... la la la <spiewa> ;) A raczej udaje,ze spiewa,bo do spiewu to to nie podobne jest ;)
"Sam nie wiem- śmiać się czy kląć.
Totalny spadek na dno,nadziei zero na nic.
Nie miało boleć aż tak"
I zyjemy dalej... raz lepiej,raz gorzej. Czesciej gorzej niz lepiej,ale... zyje. Kazdy dzien,tak samo szary. Kazda czynnosc wydaje sie byc bez sensu. Kazdy ruch tak duzo odbiera sily. Sily,ktorej brakuje. Weekend calkiem mozliwy,taki dosc luzny. Nastepny bedzie trudniejszy. Ale dam rade. Chyba dam rade. Jest dobrze,tylko ja tego nie zauwazam. Moze ciezko zauwazyc,ze jest dobrze,ale tak jest. Tylko ja slabo sie staram to zobaczyc. Po prostu musze sobie uswiadomic ze jest dobrze,albo moze raczej wkrecic to. Nie wazne jak to nazwe,wazne ze musze tak zrobic. Moze w koncu mi sie to uda. Nic nie dzieje sie bez przyczyny. Musialo tak byc,no trudno. Kiedys pewnie sie z tym pogodze i bedzie lepiej.
"Trudno tak razem być nam ze sobą
bez siebie nie jest lżej
lecz trzeba nam
trzeba dbać o tą miłość
nie wolno stracić jej"
Czasem naprawde mysle,ze nie pasuje do tych czasow... Paradoksy zyciowe,ironie losu itp dziwactwa. Coraz czesciej wpierdzielaja mi sie do mojego zycia. I sam juz nie wiem czy to ja jestem glupi czy swiat jest dziwny,ale nie ogarniam wielu spraw. Spraw z pozoru prozaicznych. Dochodze do wniosku jednak,ze ludzie na wlasne zyczenie utrudniaja sobie zycie. Jednak to jest wolny wybor,podobnie jak i kazdy jest wolny,ma prawo do decyzji,szkoda ze czasem decyduje nie tylko o swoim zyciu. Ale to nic, nie jest zle,nie nie ;)
I to nic ze trace kilogramy (no juz moze wiecej nie trace,ale sporo stracilem), to nic,ze wygladam tak niewyraznie,ze łeb mi siwieje ( i nie mowie o pojedynczych wlosach), to nic ze jedzenie mi nie idzie i bezsennosc meczy. Najwazniejsze,ze kocham. Kocham i nie musze sie bac.
"Ledwo mnie znasz, tyle już masz
planów, jakbyś wieki mnie znał
siedzimy tu godziny pół
zahaczyłeś prawie o ślub
wybacz chłopcze, gdy się tak uśmiecham
wybacz proszę- lecz nie na to czekam..."
Strasznie dlugie cytaty dzisiaj powstawialem,ale to nic. Brakuje mi slow to nadrabiam cytatami. Jakos trzeba sobie radzic. Poki co radzic z fbl,a kiedys z zyciem ;)