Ciel w Makoszce - zdjęcie mocno średnie, wkrótce dostanę lepsze. :>
Tak więc z bólem serca, ale wróciłam. ;) Dzisiaj odsypiałam i odsypiać będę pewnie jutro. Bądź, co bądź te dwa tygodnie były mocno intensywne i cóż, nie spało się za wiele. ;D W Makoszce jak zwykle rewelacyjnie. :D Trochę się powoziłyśmy z Cielem, który każdego dnia przyprawiał mnie o jeszcze większy szok, bo nie dość, że zachowywała się jak cywilizowany koń, to jeszcze chodziła jak złoto. :D Szok, szok, szok! ;> Drugi tydzień już bez Ciela, ale wcale nie gorszy. :> Na te dwa turnusy zebrała się najlepsza ekipa ever, więc nie mogło być źle. ;D Oczywiście nie obyło się bez ryku w sobotę, ale to już norma.
Do Ciela lecimy jutro, we wtorek siadam za kierownicę i przy dobrych wiatrach w środę dotrę do Sulbin. Choć z tym może być różnie. xd Z kolei w czwartek wybywam jeszcze nad morze i poniedziałek/wtorek wracam na dobre. ;>