Mam mase spraw na głowie. Strasznie mi to ciąży. Niezałatwione sprawy śnią mi się po nocach. A ja ... siedzę bezczynnie i czekam aż będę miała przysłowiowy nóż na gardle.. to może wtedy wezmę się do pracy. Może jestem zbyt ambitna ?? Za dużo wziełam na siebie. Nie, nie.. to tylko kwestia organizacji.Potrzebuję dobrego planu i kopniaka w tyłek.
Próbuję ułożyc sobie plan dnia. Jednak nie jestem w stanie. Jest tego masa. Robie jedną rzez, to myślę o drugiej... znaczne drugą.. myślę o trzecieej.
Ale spokojnie... Take it easy. Krok po kroczku... to najlepsze rozwiązanie.
I widzicie jak to jest ze mną. Siedzę w martwym punkcie. Nic nie robię. A obowiązki rosną. Mówię Wam.. jeszcze godzina bezczynności a zwariuję.
OK. OK. Ubieram się w wygodne ciuchy. Biorę ze sobą butelkę wody i ruszam w miasto. !!!!!!!!!!!!!!!!!! Oczywiście wszystko robię z uśmiechem na twarzy :)))))))
Koniec marudzenia :)
See you.. :*