Powroty bywają trudne.
Bo wszystko nie jest na swoim miejscu.
Bo coś się zmieniło.
Czasami wychodzi nam to na lepsze, czasami nie.
Ale zawsze jesteśmy mądrzejsi.
Bogatsi o nowe doświadczenia.
Czasami wymaga to od nas dużego nakładu cierpliwości, a czasami siły do walki z przeciwnościami.
Nie jest to łatwe.
Bo los nas nie oszczędza.
Choć może i lepiej.
Choć czasami może gorzej.
Wszystko zależy od punktu, w kórym jesteśmy na linii życia.
Nie było łatwo.
Los pokazał mi, na co go stać.
Udowodnił, że sielanka w każdej chwili może się skończyć.
Było dużo łez, krzyku, żalu.
Ale wszystko powróciło do normy.
I moje szczęście powróciło do domu.
Już umiem odróżniać rzeczy ważne od błahych.
Znam swoje priorytety.
I pewnie to był moment, w którym należało się zatrzymać.
Zrozumieć pewne kwestie, wyciszyć się.
Ale mimo wszystko nie żałuję.
Znalazłam swoje miejsce na ziemi.
Między ludźmi, z którymi dobrze się czuję.
Zrozumiałam to dopiero ostatnio.
Poszukiwanie przyniosło efekt.
Teraz pozostaje pytanie na jak długo?
Czy czas ucementuje to co jest.
Ciągle uciekam.
Przed samą sobą i tym co "zjada" mnie od środka.
Coś chce pęknąć, ale nie umie.
Myśli uciekają czasami dalej, niż by się tego chciało.
Trzeba się odnaleźć.
Wziąść w garść.
Wiosna.
Coraz bliższa.
Piękniejsza.
Wszystko budzi się do życia.
Może to znak?
"Nigdy nie przestawaj się uśmiechać, nawet jeśli jesteś smutny, ponieważ nigdy nie wiesz, kto może się zakochać w twoim uśmiechu."
Gabriel García Márquez
Na zakończenie polecam piosenkę: