photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 9 SIERPNIA 2014

#3

Rozdział 3

 

Technikum

 

Pamietam to jeszcze dość dobrze to był sam początek. Ludzie szwendali sie po jasnych korytarzach wypełnionych słońcem przez duże okna. To było zaraz po rozpoczęciu roku szkolnego. Pierwsze zajęcia. Nie szukałem przyjaciół, nie miało to sensu, to co było w gimnazjum i wcześniej odcisneło sie na mnie niczym meteoryt na dnie oceanu. Przed wf-em chłopaki chcieli pokazać kto tu jest najlepszyu. Stali jeszcze nieprzebrani przed szatnią i prześcigali sie w ciekawych historiach z gimbazy. Ja siedziałem w koncie przy dzwiach czekajac aż ktoś skoczy po klucz do szatni. Troche to trwało bo nikt jeszcze za bardzo nie wiedział gdzie po niego iść. Obowiazek ten spoczywał zawsze na dyżurnym ale tego dnia był to wyalienowany gostek troche podobny do mnie. Jednak odrazu wiedziałem, że on jest inny... On był taki bo tego chciał. Lubił to. Wtedy tego nierozumiałem. Jeden z "kozaczków" zauwarzył mnie. Wiedziałem, że teraz nie mam już wyjścia. Powiedział do reszty "patrzcie na to" i z podniesioną głową i plugawym uśmiechem ruszył w moją strone. Nachylił sie nademna i głośno zadał pytanie - "co takie gówno jak ty robi w towarzystwie takich ludzi jak my". Wtedy odwróciłem wzrok. On już wiedział, że znalazł klasowe popychadło, a ja? Wstałem i spojżałem na niego wymownie. Przekrzywił głowe i stwierdził "a może nie jesteś głównem, padalcu?. Spojżałem na niego, jak patrzy Byk na swoją ofiare. Chwycił mnie wtedy za ramie - "Ty chyba nie zamieżasz sie stawiać prawda - mięczaku?". Swoją prawą ręke opierał na moim lewym ramieniu. Coś we mnie sie zmieniło... coś pękło. Energicznie podniosłem prawą ręke chwytając go za szyje i jednocześnie przyciskając jego głowe do ściany, w taki spogóg że jego nogi powiewały kilka centymetrów nad ziemia. "Wkorwiają mnie tacy ludzie jak Ty, odpierdol sie" po tych słowach puściłem go, a on opadł na ziemie. Spojżał na mnie i powiedział że jeszcze sie policzymy. Gdy odwrócił sie i szedł w strone reszty klasy patrzyłem na jego plecy i ludzi stojących przsed nim. Niezmieniłem wyrazu twarzy, On szedł i powiedział z kilku metrów do reszty "na co sie gapicie przebierać sie, klucze przyszły". Wtedy opuściłem wzrok chwyciłem za plecak z ciuchami i wbilem sie przebierać. Póżniej nic ciekawego sie juz nie działo. W ławce siedziałem z kumplem z gimnazjum. On sam nie wiedział o co chodzi i dlaczego nikt mnie nie zaczepia, nie było go tamtego dnia. Był wygadany i szybko znalazł kumpli, ale o mnie nie zapomniał. Chodziłem zawsze po dzwonku za szkołe na boisko by zapalić szluga. Siadałem przy murku i paliłem w spokoju.

 

Mijał czas a karzdy mój dzień wyglądał tak samo. nie miałem jakoś parcia by zagadywać do nieznajomych czy "kolegów z klasy". Wystarczało mi to, że mam spokój i nikt mnie nie zaczepia. Po kilku miesiacach znależli sobie ofiare. Wiedziałem jak to działa. Gościu był bezradny, rzucali w niego papierkami, chowali plecak i inne takie tam cerwgiele. Najpierw stwierdziłem że to nie moja sprawa, ja mam spokuj i krzywda mi sie nie dzieje. Jednak wiedziałem, że moge coś zmienić. Sprawić by ta klasa była lepsza. Dwa dni póżniej widziałem grupke kilku kozaków stojących nad tym biedakiem. Wstałem i zmierzałem w ich kierunku moim wolnym leniwym krokiem i z opuszczoną głowa. Gdy byłem dość blisko powiedziałem tylko lekko podniesionyum głosem "Ej.. gnojki." wszyscy spojżeli na mnie a ja dalej szedłem w ich strone. Jeden z nich powiedział coś w rodzaja "Czego". Podniosłem tylko wzrok niepodnosząc wzroku i uśmiechnołem sie szyderczo. Ich wyraz twarzy zmienił sie jak by ujżeli demona. Bardzo impulsywnego demona... Zrobili krok w bok, ja dotarłem do ławki w której siedział ten zapłakany gościu. Było mi go żal zapytałem tylko czy nic mu nie jest, patrząc na niego przyjażnie lecz bez uśmiechu. Powiedział, że wszystko ok. Oni tylko sie tak bawią - mam nie zwracać na to uwagi. Podniosłem głowe i spojżałem na wszystkich mówiąc tylko "zostawcie go". Byłem pewny siebie, nie miałem sie już czego bać. Wiedziałem, że teraz musze stawiać wszystko na jedną karte. Nawet mówiąc te słowa nie podniosłem głosu. Póżniej nie widziałem by ten gościu miał jakieś problemy. Nawet rozmawialiśmy troche okazał sie naprawde spoko. Wtedy Zaczynałem sie juz odzywać do wszystkich. Zawiązywałem jakieś znajomości ale wyjatkowo samolubne. Chodziło tylko o korzyści płynące z dogrania tych wszystkich ludzi. Łatwiej było nam wszystkim pisać sprawdziany i kartkówki. Tak samo jak inne pierdoły. Mijał czas jedna klasa... druga... Wszystko bez problemów staliśmy sie chyba jedną z lepszych klas. Jeszli coś byl.o to tylko czasami sie przepychaliśmy a potem było spoko. Nie wyróżniałem sie przez ten czas. Ludzie woleli mieć mnie po swojej stronie. Sam nie wiem dlaczego. Zawsze starałem sie wszystkim pomagać i rozwiązywać spory, musze powiedzieć, że nawet nieżle mi to wychodziło. w listopadzie w drugiej klasie siedziałem z ekipą przy ksero na pierwszym piętrze. Była to wieksza przestrzeń przy schodach z ogromnym oknem na ulice. W koncie stało sławne ksero a na środku stały ławki z krzesłami. Lubiliśmy tam przesiadywać naprawo od okna była tablica z ogłoszeniami, po przeciwnej stronie automat z batonami. Siedziałem przy ławce patrząc z pewnej odległości na tablice ogłoszeń. Wtedy już wszyscy z klasy mnie tolerowali siedzieliśmy razem i rozmawialiśmy. Zobaczyłem  wtedy pewna dziewczyne. Miała piękne długie i proste kasztanowe włosy, jasną cere i oczy zielone wpadające w brąz pomalowane na zielono. Czas zatrzymał sie na chwile, moje serce przyspieszyło i tak jak nigdy nie miałem odwagi podejść do obcej dziewczyny i zwyczajnie zagadać. Tak w ułamku sekundy podiołem decyzje. Szybko wstałem przeleciałem przez stół, zatrzymujac sie dokładnie przed nia i patrząc jej głęboko w oczy będąc lekko pochylonym. Stała przestraszona patrzyła mi w oczy jak wryta, trzymajac rece blisko siebie z niewiadomego powodu. Staliśmy tak kilka sekund. Pewnie wszyscy sie na nas gapili. Nie było by to dziwne bo nagle zrobiło sie cicho. Ale ja nie patrzyłem na nich, mój wzrok był wtedy skupiony na jednych oczach. Powiedziałem " Masz piękne oczy" i odsunełem sie kawałek. Szczeże nie pamietam dokładnie co było póżniej ani wcześniej. To jedno zdarzenie zapełniło moją pamieć na tamten dzień niemal doszczętnie. Tak czy inaczej chyba zaproponowałem jej spacer po szkole u mawiając sie za nia za tylnym wyjściem. Pewnie, pewny siebie byłem tylko mówiac o jej oczach a reszta musiała być komiczna ale co mi tam. Czekałem po zajęciach przed tamtym wyjściem. Niewiedziałem czy przyjdzie, i o której wiedziałem tylko że ostatnie zajęcia są do 17 czy jakoś tak a ja konczyłem chwile po 14. Jednak nie czekałem długo była chwile po 15. Był wtedy już snieg, ona stała w tych drzwiach niewiedząc za bardzo co tu robie. Tak samo ja nie miałem pojęcia co robić. Chwyciłem ją za ręke spojżałem na nią i z uśmiechem stwierdziłem, że idziemy. Po tym puściłem dłoń i szliśmy rozmawiając najpierw o pogodzie, póżniej przyrodzie... jak było w szkole itd... W końcu doszliśmy do jakiegoś parku, to było kilka kilometrów usiadła a ja usiadłem przy niej. Chciałem coś powiedzieć a Ona o tym wiedziała patrzyła wtedy na mnie. Odwróciłem wzrok... Miałem szczęście uśmiechneła się, i powiedziała "no mów" wtedy zapytałem cze zostanie moją dziewczyną - zgodziła sie. Odprowadziłem ją na przystanek a sam wróciłem szczęśliwie do domu. Póżniej na tej samej ;lawce był nasz pierwszy pocałunek. Zbierałem sie do niego pól dnia xD Nadal pamiętam gdzie jest ta ławka...

 

Cza mijał dzien miałem wypełniony jeżdzeniem do niej siedzeniem przy niej, chodzeniem na spacery i rozmawianiem. Było nawet kilka zbliżeń ale jakoś nie mogłem. Nadal gdzieś myślałem o dziewczynie w której sie zakochałem jeszcze w gimnazjum. Przez cały czas kiedy byłem z dziewczyną mój pierwszy przyjaciel jeszcze z gim powtarzał mi że ona jest pojebana, średnia i do dupy... Zawsze mówiłem, że ma spierdalać i to moja sprawa z kim sie umawiam. Pewnego dnia nie miałem kasy a Ona strasznie chciała gdzieś wyjść kumpel był przy tej rozmowie. Stwierdził że on i tak idzie do miasta i jak ona chce i ja nie mam nic przeciwko to ja weżmie i przytpilnuje. Zgodziłem sie na to ufałem i jemu i jej. Raczej nie musze mówić jak to sie skończyło. Ja sie załamałem i wylondowałem kolejny raz w 3-ciej klasie, a oni wylądowali w związku. Krótko trwało moje szczęście. Ale tego można sie było spodziewać za mocno ufam. Trafiłem do nowej klasy nie znając nikogo, bo zawsze trzymałem sie blisko własnej klasy i miałem gdzieś inne. A trafiłem chyba do najgorszej do jakiej mogłem trafić...


CDN

Informacje o rudapaskudarozchylauda


Inni zdjęcia: Spotkanie mandragora666Typowe dla Szczawnicy. ezekh1145 / 5 / 25 xheroineemogirlxW Płocku libradeuxTy.. poranioneserceślimak suchy1906Na zamku pati991W Kręgu Maków pati991:) dorcia2700Trzy strofki locomotiv