nowy prezent tatusia, cudwny Bazyli vel Stefan, padło początkowo na Stefana, niemniej z racji na szczęście nie św.pamięci glonojada to imię poniekądjest zajęte. Więc może i stanie na Bazylim, chociaż ja go nazywam Bigos:P
dziwne dni. Jutro przeprowadzka. Taka że definitywna z kartonami, mnóstwem taśmy, rzeczami i nauką palenia w piecu, ale już ktoś mi obiecał korepetycje w tym temacie więc może nie zamarznę:] szkoda tylko, że brak ciepłej wody w kranie. No ale nic, niedługo nie będzie to miało znaczenia przez jakieś pół roku. Tylko zostawię za sobą sraczkowato różowe ściany, podobno mają być zielone jak wrócę i ciepła woda inwet pełna lodówka:)
dziwne dni po raz wtóry. Nie wiem co i jak mam napisać, bo nawet sama nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć. Znaczy sie to już wiem, i chyba na pewno zdania nie zmienię, niemniej nie rozumiem powodów. Po prostu nie rozumiem, a wychodzi na to, że znowu popełniam te same błędy i to nie że świadomie, ale jakoś kurwa nie wiem, intuicyjnie?Takie jużmoje szczęście najwidoczniej. Chociaż może to znak jakiś nienormalnie wielkich sukcesów w pozostałych sferach życia? To czekam w takim razie na ten boom, bo jak narazie to kiepsko:]
dobrze, że chociaż mam dokogo gębę otworzyć z tym wszystkim. Aż żal ściska za tą przerwę techniczną, ale przynajmniej nie zrobiłam z siebie patafiana:P
hm. a ostrzegałam wyraźnie, że się boję. Wiadomo czego. A itak wyszło to co zwykle. I nie chodzi mi o łyżwy. A dziecko teraz wraca do kota bo jest kolejnym mężczyzną zaraz po Jakubie (obecnie juz wiekowym bo 12letnim) którynigdy mnie nie zdradzi(emocjonalnie i fizycznie) i nigdy mnie nie zostawi.