Przeglądam sobie zdjęcia z najlepszego wyjazdu na jakim mogłem być, a mimo to co jakiś czas coś niezbyt przyjemnego mi się przypomina, coś co psuje obraz takiej... przyjemności końcowej. Nie ma nic białego, ani czarnego wszystko jest mieszanką kolorów. I dobrze mi z tym, bo zawsze to co czarne można wyciągnąć/schować. Wystarczy parę czynników i już nasze oczy są zalane czernią, nie myśli się wtedy o rzeczach dobrych ( ew. zmusza się umysł do zmiany stanu poprzez usilne myślenie o czymś miłym, co jednak częściej sprawia,że zdajemy sobie sprawę, że to co dobre nie było takim do końca ).
Przykładowo, coś mnie dziabnęło na gorszy humor, na WinAmpie od razu pojawiają się utwory typu Sleeping With Ghosts, Why Does My Heart Feel So Bad ? I wszystko samo się nakręca.....