Będzie to bajka o białym padającym śniegu. Tak właściwie to nie był on biały, nie był też czarny, ani nawet nie padał. A co najlepsze -> to wcale nie będzie bajka.
Ale skąd by tu zacząć ? Wykorzystam przewagę photoblogów nad blogami i napiszę coś o zdjęciu. Jako, że nie moge zamieścić dużego zdjęcia to, aby "poczuć" jej lepiej będziecie musieli wykorzystać swoją wyobraźnie ( macie ją prawda ? ). Przedstawia ona podłoże śnieżne z szaroburą naleciałością z okolicznych pól. Ale wystawmy na chwilę głowę na zewnątrz z naszych ciepłych dziupli zwanych domem. Przejdźmy się po mieście, aby zobaczyć jak ludzie sobie radzą w szary dzień. Ot choćby dzisiaj taka sytuacja, przejście dla przechodniów na ulicy 3 cudów świata,a mianowicie ulicy Kunickiego. Tak się złożyło, że cała elektronika powiedziała krótko "Spierdalaj", więc zostałem bez muzyki, jednak dało to mi do popatrzenia. Wracając do sytuacji "ulicznej" -> 20 osób stoi na przejściu, cisza, zapala się zielone, jedyny dźwięk jaki słysze to stukot butów o asfalt, nikt nic do nikogo nie mówi, tylko z przypadkową częstotiliwościa uderzenia najróżniejszego rodzaju obuwia ludzie idą. Taaaak swoista rozmowa nóg. Skąd się to bierze ? 20 osób obok siebie i nikt do nikogo nie podejdzie, nie zagada. Istne ni-hu-hu. Jak to jest, że wszyscy się ograniczamy do naszego grona ? Tylko najbliżsi znajomi, na nowych, lub nieznanych całkowicie ludzi jesteśmy zamknięci ? Skąd się to bierze ? Czy Wy w ogóle wiecie o kim ja mówię ? Nie żebym wskazywał palcem, ale mówię tutaj o.... sobie oczywiście. Jakoś nie lubię wciągać osób trzecich i drugich na photobloga, żeby im prawić nauki na oczach innych. Nie od tego mamy język i oczy, abyśmy wszystkie sprawy załatwiali przez photoblogi. Staram się nawet nie dawać aluzji do kogokolwiek, no może wyjątkiem jest K....tokurwakolwiek. Ale wracając do "stagnacji" i jej genezy. Wezmę to na psychologiczny punkt widzenia:
1) Podświadoma pycha, w sensie -> o tych mogę zlać bo i tak mam dużo znajomych, więc tych paru w te czy we wte to mi lata. Poza pychą jest to pewne "ustatkowanie się", bo po co mi więcej ?
2) Niechęć do jakichkolwiek nowości, stracenie "jaj" do nawiązywania nowych znajomości, niemożność pokazania się od lepszej strony wśród nowych.
Nie będe dowodził błędności obu tych tez ( mam na myśli, że jeżeli ktoś myśli w sposób podobny do tych tez to sobie rzuca kłody pod nogi ).
Dowiodę za to poniekąd słuszności obu moich przemyśleń. Tak więc:
Ad.1,2:
Posiadanie zbyt dużej ilości osób znajomych często jest tylko teoretyczne, z duża części z nich mamy bardzo cząstkowy kontakt i tutaj nadszedł czas, abym przytoczył moją wcześniejszą teorię, ludzie są jak piosenki. Spójrzmy na to z tej strony, właśnie przeszliśmy solidnego formata obu dysków, jesteśmy całkowicie czyści ze wszelkich utworów, więc ściągamy ile się da i trzymamy te piosenki, z braku laku lepiej słuchać czegoś średniego niż niczego. Dysk się zapełnia i albo wrzucamy mp3-jki na płyty albo wywalamy. Często jest tak, że "znajomych" nagranych na płytę nigdy już nie odtworzymy.
I już wybitnie Ad.2 -> To jest często błędne koło, tzn. w moim przypadku, mało co może mi dać tyle energi niż poznanie paru nowych jednostek dorównujących mi... podobnością do mnie.
A teraz jak jest ? A raczej jak było do wczorajszego wieczoru ? Sterylizacja życia, emocje działały w porządku, za to nastroju nie było, nie byłem ani szczęśliwy ani smutny. Muzyka leciała w głośnikach nie dając mi żadnej radości z jej słuchania. Ale to już było kiedyś. Może to przez planowanie ? Dobrze jest wiedzieć, że ma się jakąś alternatywę. Że to światło u końca tunelu będzie świecić i uda nam się tam dotrzeć, niech przygasa trochę, ale za 10 lat proszę, aby rozbłysło.
Dostałem ciut motywacji więc zaczynam walczyć ze swoim największym wrogiem -> lenistwem. Zacząłem rozpisywać sobie co muszę zrobić oraz jakie mam cele, na kartce, w przypominaczu na komórce, muszę kupić karton A3 i powiesić sobie nad łóżkiem. Inaczej zacznę się wykręcać. Pójdę za radą wikipedii ( która to stała się moją przewodniczką w dziedzinie która lubię tak bardzo jak muzykę -> psychologi ). Więc ogłaszam:
1-> odchamiam się, od-ordynazuje się
2-> uczę się
3-> wracam do obcowania z ludźmi
4-> coś wymyślę, o więcej sumienności
A ponadto -> myślę więcej.