Myślę o tym jakby to mogło być. Spędzanie dni na podróżach. To nie tak, że nie rozumiem, albo nie chce, ale gdyby tylko chcieć w ten sposób.
No więc kiedy już te emocje opadną i szkody wyjdą. I kiedy burza z nich powstanie i również się skończy. I kiedy zostanie ten piękny zapach deszczu. Dopiero wtedy. Tylko wtedy kiedy juz po wszystkim. Właśnie wtedy robi się ciężko. Wlaśnie wtedy najmniej jest się obciazonym i najmniej egoistycznym. Właśnie wtedy proste sprawy i proste rozwiązania są tak bardzo trudne, a raczej tak bardzo.... jak to się mówi ?.... przerażająco właściwe i bolą, bo lżeją.
Tak bardxzo bym chciała i tak bardzo się staram. i tak bardzo chujowo mi to idzie. Nie lubie tego. I ludzi. Ludzi nie lubię. Ludzie są straszni. Przerażający.
I jeżeli mam być złem, to zrobie na przekór sobie, aby tym złem nie być. Zrobię sobie wbrew. Bo najmądrzejsze rozwiązania przychodzą po czasie i bolą. "Cisną na trzecie serce, to środkowe, bo jest to prawe i lewe i to pomiędzy nimi, czyli na samym środku klatki piersiowej. Bo jak kogoś bardzo kochasz to czujesz to co on, dlatego Cię sciska."
Tym razem nikt mnie już nie poskłada. A! no tak, zapomniałam uprzedzić, że rozpadłam się bezapelacyjnie i zupełnie. już prawie nie ma co zbierać.
Okazuje się, że w momencie kiedy najsilniejszy jest najsilniejszy, to w rzeczywistości jest najsłabszy. Bo kiedy najsilniej, tym więcej sie czuje i więcej się warstwi, bo przeciez da się rade. I nagle przychodzi ten limit. Ta granica, którą ma nawet najsilniejszy. Bo to dwumetrowy mur. Mur strachu. I choć jest masywny to bardzo łatwo go przewalić. A więc wali się on i pęka jak szkło.
Bo gdyby tylko wcześniej, lub później. Bo może kiedy tylko nie wtedy. Bo gdyby na wczoraj albo na jutro. Bo gdyby tylko inaczej i indziej.
Bo gdybym tylko mogła być inna.
Ostatnio usłyszałam, że nie jestem tą samą osobą co wcześniej. W tym samym momencie strach ze smutkiem scisnęły moje gardło i w pierś wszedł oddech dumy.
Bo z dwojga złego zawsze można wybrać trzecie.
I nienawidzę robić wbrew sobie. Nie dlatego, że to złośliwe, albo dlatego, że jestem uparta. Ale dlatego że wszystko co robię wbrew sobie jest akurat takie, że pęka mi serce. I teraz tez pęka. Właściwie to nie pamiętam żeby kiedykolwiek pękało mi tak bardzo jak pęka teraz.
Gdybym tylko mogła być głupsza, lub najgorszą wersją samej siebie. Byłoby łatwiej. I tak bardzo bezwartościowo.