I choć tak bardzo bym chciała i choć nawet nie jest źle to nie potrafię, nie mogę. Jakby to było nie wykonalne. Jakbym miała pancerz - tam w środku.
Coś odciąga mnie od ludzi. A raczej coś mnie przed nimi powstrzymuje i nie pozawala spędzać z nimi czasu. Sprawia, że czuję się wśród nich źle.
Zaczynam się gubić. Sama w sobie.
Bo to już nie jest to, nie jest takie nie jest już tym samym. Bo to tak jakby odebrać mi cząstkę mnie. Jakby wyciąć wycinanke i reszte wyrzucić do kosza. To ja jestem tą resztą. Zupełnie jakby moje wnętrze zamierało powoli i cicho. Nie ostrzegając mnie przed tym. Bo to jest tak stranie nie fair.
Jestem zawiedziona.
Rozczarowana.
Tak jak się tego spodziewałam.
Dobranoc.