Wbrew pozorom największą moc mają słowa. Słowa mają moc niezaprzeczalną, ogromną, moc łamiącą wszystko naookoło. Każde zdarzenie, każde uczucie, każdą sytuacje zanika. Zupełnie jak wichura łamiąca drzewa. I tak z czasem i z odwagą łamie sie wszystko. Nawet to najsilniejsze. I nawet to z pozoru nietykalne.
Odeszła. Tak po prostu sobie poszła. Zniknęla bez słowa. Nawet nie uprzedziła, że to już ten moment, że to juz ten czas. odwróciła sie na pięcie i bez slowa zniknęła. Z bladym uśmiechem w jednym kąciku ust i rumianymi policzkami. Nie wiem czy kiedyś wróci. Zostawiła wszystko.
Nie mogę powiedzieć, że mam do niej o to żal, ale przykro mi. Przykro mi, że nie potrzymam jej za rękę. Że nie pozwoli mi wyjść. Że już więcej tego nie poczuję. Bo to wszystko odchodzi razem z nią. Tak więc i to odeszło. Bez powodu. Bez winy. I wszystko jest już w pustce.
I teraz nie pozostało mi juz nic. Nawet żal. nawet namiastka, ani choćby jedno wspomnienie. To jest ten rodzaj samotności, gdy otacza Cię wiele wspaniałych ludzi, ale nie mogą oni zapełnić tego jednego miejsca. Tego miejsca w środku. Tak więc znów pozostałam sama. I od nowa jestem smutnym i samotnym człowiekiem.
Bardzo. Przerażająco bardzo. I choć aż tak, to boję się, że już nigdy ponownie, bo zwyczajnie brak mi już sił. Przykra jest ta nienawiść. bo tak bardzo fałszywa za razem tak bardzo raniąca.
A więc to jest ten moment. To jest ten czas. Odwrócę się na pięcie i z bladym uśmiechem w jednym kąciku ust i rumianymi policzkami zniknę.
I po.