Zdjęcie bardzo stare, być może już tu było, nie pamiętam, ale nie mam nic innego, żeby wstawić.
No i mamy za nami rok 2010...Uff, no najlepszy to on zdecydowanie nie był...
Zaczęłam go ze złamanym sercem, myslałam, że gorzej już nie będzie a to był dopiero początek.
Później poznałam chłopaka, zakochałam się, zmieniłam się trochę.
Między czasie w szkole toczyłam krwawą bitwę, nie wiem o co, nie wiem kto wygrał, ale wiem, że zniszczyła mi ona ostatnie miesiące w szkole, w której się wychowałam, która była moim drugim domem.
Przez to, że nienawidziła mnie połowa szkoły, poddałam się, przestałam się uczyć i zaczęłam olewać wszystko.Po kilku miesiącach mój związek się rozpadł, być może z mojej winy.
Odnowiłam starą przyjaźń. Zbliżał się koniec roku, cieszyłam się z tego do momentu naszej imprezy zakończeniowej, bo w ten dzień i dzień zakończenia roku, wypłakałam wszystkie łzy, nie chciałam wakacji, nie mogłam się pozbierać, po tym, że za murami mojej szkoły zostawiłam bezpowrotnie wszystkie najpiękniejsze wspomnienia mojego życia. Od tamtego czasu do dzisiaj czuję brak kawałka mojego serca, nigdy się po tym chyba nie pozbieram.
We wakacje głównie imprezowałam, zawierałam nowe znajomości i ogólnie się nie nudziłam. Gdy skończyły się wakacje, to miał się zacząć najlepszy czas w moim życiu czyli liceum.
Poszłam sobie do szkoły do Gniezna, z której uciekłam jak szybko się dało, bo nie było tam dla mnie miejsca, w ogóle nie czułam się tam dobrze. Przeniosłam się do Słupcy, i myślę, że to najlepszy wybór jaki mogłam dokonać, poznałam tam świetnych ludzi, z którymi nawiązały się przyjaźnie.
Miewałam kryzysy w B&B, ale my wszystko przetrwamy.
Później się zakochałam, tym razem było to coś zupełnie innego niż dotychczas, sama nie wiem skąd i jak się to narodziło, przez całą tą sytuację robiłam różne dziwne rzeczy. Po krótkiej przerwie znowu jest inaczej, nie wiem jak długo to potrwa, ale ja czuję, że to własnie to...Oprócz tego są w moim życiu trzy inne osoby, jeden mój przyjaciel, który nie jest w pełni szczęśliwy z mojej winy, kolejna osoba to też przyjaciel, któremu chyba zniszczyłam życie, zrobię wszystko, żeby mu pomóc wyjść z tego dołka, w którym tkwi od dłuższego czasu. Trzecia osoba to ktoś, kto zmienił w moim życiu bardzo wiele, i te wspomnienia pozostaną już na zawsze... To wszystko jest takie pokręcone, że aż sama się w tym gubię, nie wiem dlaczego to wszystko dzieje się w jednym tym samym momencie.Najchętniej to bym chciała, żeby ktoś za mnie rozwiązał te problemy i mimo, że kończy się ten rok to one przechodzą na następny...Gdybym obejrzała film ze scenariuszem mojego życia, powiedziałabym: "bujda, chłam ludziom wciskają i tyle", a jednak w życiu wszystko jest możliwe...
Potem przyszły święta , które były w sklepach, szkołach, kościele, na ulicy, w moim domu, ale w moim sercu w tym roku się nie pojawiły.
Cała przerwę świąteczną balowałam, kit z tym, że od pierwszego święta miałam gorączke, i byłam chora, ale miałam gdzieś swoje zdrowie.
W tym roku wszystkiego było za dużo: za dużo problemów, za dużo chłopaków, za dużo złamanych serc, za dużo kłótni, za dużo łez i za dużo wódki..
Na sylwester miałam inne plany, które zmieniły się dopiero 31 grudnia.
Impreza była super.
Graliśmy w rozbieranego pokera, grałam w to pierwszy raz, nie wiedziałam o co w tym loto, ale cały czas wygrywałam, niestety gdy graliśmy drugi raz ciągle przegrywałam, a że było trzeba się rozbierać to już nie było tak wesoło.
Na koniec nie wiem jak wróciłam do domu, ale to i tak nieźle bo do 4 się trzymałam, co niektórzy spali już o 22.
W nowy rok byłam taka chora, że masakra, ale i tak pojechałam na imprezę, no i nieźle się tam załatwiłam, kilka zimnych piw, i na drugi dzień gorączka i utrata głosu.
Wczoraj pojechałam do szkoły ale już po wyjściu z autobusu poszłam czekać na powrotny do domu, niestety mi uciekł i musiałam czekać do 13, dobrze, że nie byłam sama, bo nie wiem co bym tam zrobiła.
I ogólnie nowy rok nie zaczął się dobrze, mam przeczucia, że będzie jeszcze gorszy niż ten...
Tak sobie myślę, że po prostu głównym powodem tego jak teraz wygląda moje życie jest to, że wszystkie rzeczy, przez które teraz powinnam była przechodzić, już dawno mam za sobą. Często rodzice wychowując nas, chcą nas chronić przed światem, trzymają nas pod kloszem, moi nigdy tego nie robili, wiedziałam, że mi ufają, pozwalali mi na rzeczy, o których moje koleżanki mogły pomarzyć, wychowali mnie na niezależna osobę, która ma sobie radzić w życiu. Zawsze mogę na nich liczyć, są moimi przyjaciółmi i jestem im wdzięczna, że pozwolili mi samej nauczyć się jak żyć, Wiedzieli, że popełniam błędy, ale wiedzieli też, że umiem je naprawić. Są dobrymi obserwatorami i wiedzą, że jestem rozsądna i odpowiedzialna, mimo moich wiecznych wyskoków, głupich pomysłów, trudnego charakteru, widzą, że sama wyznaczam sobie granicę, których nigdy nie przekrocze...Wiele razy słyszałam i widziałam rzeczy, od których w sercu łamało mi się życie, mimo to usta moje się śmiały. Ludzie mi mówią: jesteś silna, ale tak naprawdę to zwyczajna gra, sprawianie pozorów, nie wiem czy aż tak dobrze kłamię, czy po poprostu wszyscy są naiwni i chcą wierzyć to co słyszą. Nigdy nie będę się nikomu żalić, bo najzwyczajniej w świecie tego nie umiem, chociaż mam z czego.
Ale jednym plusem tego roku 2010 jest to, że się zmieniłam, dojrzałam do wielu spraw, inaczej patrze na niektóre rzeczy. Wiem, że nadal jestem jeszcze młoda i głupia, ale mimo to, zakończyłam ten rok z dużym doświadczeniem i myslę, że pomoże mi ono w dalszym życiu.
Ps. Nie sądziłam, że kiedyś to powiem, ale tęsknie za szkołą
Nie było mnie tam od czwartku przed przerwą świąteczną, nie licząc środy, bo to tylko wigilia klasowa była, ale kurde naprawdę za nią tęsknie, i najgorsze jest to kiedy te zaległości nadrobię, ale kit wolne mam do następnej środy, dlatego korzystam z tego ile wlezie i śpie codziennie do 15.
W sobote muszę jechać na imprezę, kit z chorobą, pić i tak nie będę, bo mam takie postanowienie noworoczne
Użytkownik pojdedopiekla
wyłączył komentowanie na swoim fotoblogu.