Dawno nic nie pisałam, bo nie mam czasu ani nawet nie myślę.

Przez wakacje chyba wymarły wszystkie moje neurony, bo kompletnie nic nie pamiętam.

A tak ogólnie to jakoś już się przyzwyczaiłam do tego wszystkiego. Problemy są a później ich nie ma więc da się żyć.

Wczoraj oczywiście wagarów mi sie zachciało no i mam za swoje, a mogłam tam nie iść, nie dobrze, ale kit.

Dzisiaj na wf jak zobaczyłam tą klasę to myślałam, że padne, to jakaś kamera ukryta czy co??Nie wiem jak ja to zniosę do zimy.

Moja klasa się podobno powiększy o dwie osoby, nie wiedzą na co się porywają. Codziennie historia i angielski to masakra tyle nauki z historii już ponad połowę książki przerobiliśmy, naszczęście jak czegoś nie wiemy to można liczyć na Arcziego;)

Z angola to bez komentarza, nie wiedziałam, że jestem aż tak ciemna, a z niemca zawsze dosyć dobra byłam a tu dzisiaj druga szmata, wszystko prawie umiałam, ale pani M. jest zołzą, jak sama powiedziała, więc łatwo nie będzie...

Dobrze, że już weekend, szkoda tylko, że zanim się zaczął już był zaplanowany, w sobote sobie odbiję, w niedziele znowu będzie trzeba się uczyć, bo poniedziałek mam bardzo "luźniutki" nie ma co...