nie wiem jak sie czuje. nie potrafie okreslic siebie, swoich uczuc. przeciez mam dziewczyne, mam swoja ukochana, ktorej oddalam serce i dusze, oddalam wszystko na starcie, nie mam nic wiecej. kocham ja. kocham jej slodki glos, kocham brazowe, siegajace za ramiona, brazowe wlosy, sliczne, piwne oczy, kocham ja cala. kocham jej wnetrze i kocham jej cialo. mimo, ze nie wychodzila nam juz dwa razy, ona dalej pragnie, chce. ona dalej kocha. ja tez kocham. nie wyobrazam sobie bez niej teraz zadnego dnia. nie wyobrazam sobie, ze mogloby jej zabraknac. potrzebuje jej bardziej niz kiedykolwiek. potrzebuje jej obecnosci, jej milosci. i ja dostaje. jestem szczesliwa, strasznie szczesliwa. pragne jej wiecej i bardziej.
ale nie rozumiem wszystkiego. skoro moje serce nalezy juz do kogos, dlaczego? do cholery, dlaczego? dlaczego moj rozum nie potrafi skupic sie na jednej osobie. dlaczego od wrzesnia, gdy widze ja, jak idzie, jak stoi, jak patrzy, jak sie usmiecha, jak sie smieje, nogi mi miekna. gdy widze jej sliczna twarz, wspanialy usmiech, szare oczy, krotkie blond wlosy, cos sie we mnie pali. bywaly dni, gdy nie potrafilam zyc bez niej. bez jej zapachu, bez jej dotyku. dzisiaj mimo wszystko potrafie, choc mi tego brakuje. a najbardziej mi brakuje, gdy patrzy. patrzy pustym spojrzeniem, lekko zaskoczonym. zawsze takim patrzy. jakbym byla winna. jakbym cos zrobila. przechodzi obok i czuje zapach. pierwsze skojarzenie: Paryz.
jest moja Francja, jest dla mnie kims, kogo pragne, ale nie moge miec. mam ja, ale tylko w swojej glowie. moge ja calowac, przytulac, dotykac, godzinami rozmawiac. w rzeczywistosci musi wystarczyc mi wzrok, zapach, sporadyczna rozmowa i piekny usmiech.
jestem skonczona idiotka.
nie potrafie skupic sie na jednej osobie.
to cholernie przykre.
chcialabym to zmienic i zajac sie moja ukochana.
ale wtedy widze ja. idzie i spoglada w moja strone, zostawiajac w moim sercu plame.
zostawiajac w mojej glowie wspomnienie, o ktorym przypominam sobie w nocy i umieram.
umieram od srodka.
ale kocham je.
kocham je obie.
jedna mam. mam tylko dla siebie. mam jej milosc, jej serce.
drugiej nie mam. wcale jej nie mam.
choc czasem mam wrazenie, ze ona wie.
ale gdy mowi moje imie, czuje chlod.
chlod, ktorego nie do konca rozumiem.
gdy to mowi, czuc obojetnosc, czuc troske, czuc arogancje, czuc cieplo.
nie rozumiem juz niczego.
nie moge zapomniec.
dlaczego tak wiele w swoim zyciu spieprzylam.
chce skupic sie na jednej osobie.
chce skupic sie na moim motylku, ktorego kocham i ktory jest moj. dla mnie.
jeszcze w maju moglabym smialo powiedziec, ze nie moge sie bardziej zakochac.
coz, stalo sie.
w maju powiedzialabym, ze kocham tylko karoline.
karolina byla moim tlenem.
byla moim oparciem.
jej wzrok mowil wiecej niz slowa. jej usmiech poprawial humor na caly miesiac.
nadal ja kocham, ale jej nie ma i jej nie bedzie.
po prostu jest wspomnienie po niej, ktore trzymam w sercu.
nie wiem co sie stanie.
czy wygram walke z sama soba.
czy pokocham calym sercem motylka.
i tylko ja.
musze zostawic m.
m nie jest dla mnie.
m nie jest moja.
ja mam motyla.
pieknego, idealnego.
musze pozegnac m.
zegnaj, m.
Inni zdjęcia: :* patki91gd19.06.2025 evenstar... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24Omówienie historii bluebird11