Na początku chciałabym podziękować wam za miłe słowa na temat mojego brzucha oraz miednicy, jednak jak dla mnie jest on (brzuch) paskudny. Nienawidzę go. A co do miednicy to może i trochę lubię, ale tylko troszeczkę.
Dzisiaj zjadłam malutką miseczkę rosołu zrobionego na kostce warzywnej. Dziwnie mi było patrzeć, jak rodzice razem z siostrą jedzą obiad, wszyscy na dużych talerzach, ziemniaki, kotlety sojowe, mizeria ze zmorą-śmietaną, a ja stoję w kuchni z butelką lodowatej wody i patrzę na to miejsce, na którym zawsze siedziałam, tam gdzie stał mój talerz. Zawsze denerwowałam się, że nie mogę oglądać telewizji bo akurat moje miejsce mi na to nie pozwalało, siedziałam do niego tyłem. Teraz, gdy oni są przy stole ja siedzę w swoim pokoju, żeby się nie czepiali, że nie jem. Zawsze jakaś wymówka. Nie lubię, nie jestem głodna, źle się czuję. Boję się, że niedługo zauważą i przez moje wymówki będą stawiać sobie pytanie 'czy wszystko z nią w porządku?'. Tego chyba boję się najbardziej.
Wiem, że mój talent pozostawia wiele do życzenia, no ale trudno.
xoxo, pierdolnik.