moja słabość do czekolady mnie zabije. mikołajki=czekolada czekolada=jedzenie .. zjadłam jakieś trzy kostki, nie wiem czy aż trzy czy tylko trzy. ale oprócz tego - nic. na szczęście. niejedzenie mnie uszczęśliwia, bardoz mnie uszczęśliwia. uwielbiam kłaść się do łóżka z bólem mięśni i burczeniem w brzuchu. z tą taką wspaniałą pustką.
fuck. znów nie mogę spać, pewnie znów zaśpię i znów będę miała zjebany humor. a po za tym to kocham ludzi z mojej szkoły ;] są tak dojrzali i dorośli, że głowa mała.. dowiedziałam się, że dziewczyna chce mnie bić. za co? nie mam zielonego pojęcia. niech się nie zdziwi jak rady nie da.. żeby nie było, ja preferuję pokój i milość, jednak trzeba się bronić.
pozdro ;*
xoxo, pierdolnik.