Yh, przepraszam Was i samą siebie. Dzisiejszy dzień zawalony po całości. Koleżanka dołożyła mi kolejnego 'cierpienia' i nie jest mi łatwo. Traktuje ten dzień jak chwilę słabości i oswojenia się z pewnymi faktami. Musiałam, inaczej nie mogłam. Nie mogę się na niczym skupić, myśle cały czas o pewnych 3 sprawach i nie dają mi one spokoju. Za chwilę uciekam spać, bo chce już kolejny dzień, jak najszybciej. Nie wiem czy mam pisać ten bilans... z nim to jakaś porażka, tak samo jak z ćwiczeniami. Szkoda gadać.
BILANS :
ś - pół miseczki mleka z płatkami kukurydzianmi (nie słodzone)
2ś - jabłko + przenno- żytni z plastrem sera
o - średni talerz frytek + troszke ketchupu
k - sałatka z 2 jabłek i 1 banana + łyżeczka cukru.
ĆWICZENIA :
-------------------------------------
brak, nie umiałam dziś, nie mogłam.
za dużo się wydarzyło.
COŚ WE MNIE PĘKŁO...