Mam dość, dość wszystkiego. Zjebanego planu zajęć, ton ksera, książek i notatek z dnia na dzień, latania i szukania sal, załatwiania bzdetnych papierów... Dość trzęsienia się nad każdą złotówką i przepierdalania wszystkiego pod wpływem emocji czy impulsu, zjebanego kompa, wyłączającego się w najgorszym momencie, głupich kazań czy otwierania na siłę łomem i tak już otwartych na ościerz oczu, przejmowania się innymi bardziej niż sobą.... Dość własnych myśli... Dość snów...
Dość wiecznego, nieuzasadnionego kaca moralnego...
A ziarno chyba przejrzało... Zajebiście kurwa...