- Wypadałoby, żebyś teraz Ty opowiedziała, jak to się stało, że zaczęłaś brać. - Szepnął mi do ucha.
Schowałam twarz w Jego klatce piersiowej, zamknęłam oczy. Wzięłam głęboki oddech i zaczęłam mówić.
Opowiedziałam Nikodemowi o wszystkim, całym moim życiu. O tym, że byłam szczęśliwa, śmierć najbliższych, aż w końcu ćpanie i zamieszkanie z Elizą i Adamem. Następnie o tabletkach na chorobę psychiczną, której nie mam. I ostatnie dni.. Jednak nie odważyłam się opowiedzieć o moich uczuciach w stosunku do Niego. Może to za wcześnie? A może to tylko zauroczenie? Poza tym, po co zaprzątać Nikodemowi tym głowę?
Te wszystkie wspomnienia wywołały u mnie płacz. Był cichy i spokojny.
- Jesteś bardzo dzielna i dojrzała. Wiele osób nie poradziłoby sobie w takiej sytuacji. - Przytulił mnie, ale natychmiastowo go odepchnęłam, po czym wstałam z Jego kolan, jak poparzona.
- Myślisz, że sobie poradziłam?! Gdybym sobie poradziła to miałabym przyjaciół, nie brałabym! Nie pozwalam nikogo do siebie dopuścić, to jest normalne?! - Krzyczałam przez łzy, które lały się strumieniami.
Nie zważając na Jego odpowiedź, zaczęłam biec w stronę domu. Od dziecka uwielbiałam biegać, dlatego nie miałam problemów z szybkością i wytrwałością.
- Nie o to mi chodziło! Zaczekaj, Iza! - Krzyczał i biegł za mną. Na moje szczęście był daleko za mną, w dodatku z brakiem sił.
Gdy dotarłam do domu, przeszłam niezauważona. Rodzice i pani Basia siedzieli w kuchni i zacięcie o czymś rozwawiali. Rozmazana i zalana łzami wpadłam do pokoju i wzięłam ciuchy na przebranie, po czym powędrowałam pod prysznic. Gdy ściągałam kolejne części garderoby, usłyszałam trzaścięcie dzwiami. Zdyszany Niko zapytał dorosłych, czy jestem w domu. Oczywiście nie wiedzieli, ale zaproponowali mu, żeby zobaczył na górze. Słyszałam kroki zbliżające się w moją stronę, dlatego odkręciłam wodę. Nikodem od razu usłyszał strumienie wody. Zaczął pukać.
- Jesteś tam? - Zapytał z troską w głosie.
- Nie. - Prychnęłam i wskoczyłam do gorącej wody pełnej piany i aromatycznych zapachów.
- Porozmawiasz ze mną? - Pytał z wyczuwalną nadzieją. Nie odezwałam się. Pytał i próbował ze mną rozmawiać, ale nie miałam ochoty i siły odpowiadać. Wzięłam głęboki oddech i zanurzyłam się w wodzie. Co chwilę wynurzałam się, aby nabrać powietrza.
Kiedy poczułam się w środku lepiej i spokojniej, wyszłam z wanny. W niebywale szybkim tempie ubrałam się, bo Nikodem majstrował przy zamku, aby się do mnie dostać. Otworzyłam dzwi i spojrzałam na niego.
- Co Ty w ogóle robisz? - Skrzywiłam się i powolnie weszłam po schodach do mojego pokoju.
- Nie odzywałaś się! Kobieto, bałem się o Ciebie! - Mówił przestraszony, ale także szczęśliwy, że nic mi nie jest.
- Jeszcze żyję. - Zaśmiałam się pod nosem, na co Nikodem skarcił mnie wzrokiem.
Położyłam się na łóżku tyłem do chłopaka i myślałam nad swoim zachowaniem. Nikodem chciał mnie tylko pocieszyć, a ja, głupia go zignorowałam. Jestem rozdrażniona, na głodzie. Wtedy jest mi ciężko i traktuję jak śmieci ludzi, którzy są dla mnie ważni.
Zamknęłam oczy i udawałam, że śpię. Nikodem chwilę postał pod ścianą, aż położył się obok mnie na łóżku, objął w pasie i delikatnie przyciągnął do siebie. Leżeliśmy tak wtuleni. Serce mi waliło. Odwróciłam się do niego twarzą i lekko uśmiechnęłam. Kciukiem przejechał po mojej dolnej wardze. Mimowolnie na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
- Dlaczego uciekłaś? - Zapytał, delikatnie gładząc moje roztrzepane włosy.
- A jak myślisz? - Powiedziałam oschle i spuściłam wzrok.
- Nie chciałem źle. - Mówił swoim pociągającym, niskim głosem.
- Niko, muszę wziąć.. - Szepnęłam.
- Iza. Nie, proszę... - Mówił łamiącym się głosem i zaczął składać delikatne pocałunki na mojej twarzy.
- Pomóż mi. - Popatrzyliśmy sobie w oczy i namiętnie pocałowaliśmy.
Klikać i komentować! <3
JUSTYNA