photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 15 SIERPNIA 2012

To coś... żyje... part. 6

DZIEŃ PIĄTY

- Heeej ! Up, up, up ! - krzyknęła Ania.

- K..która godzina ? - zapytała zaspana Wika.

- Wpół do dziesiątej, lecę do łazienki obudź tych śpiochów.

- EEEJ ! - wykrzyknęła Wiktoria - budzić się !

- Kurde.. Przerwałaś mi taki piękny sen - powiedział Jakub.

- Dokończysz go wieczorem.

- Wieczorem to my wyruszamy na tajną misję - wtrącił się Mateusz.

- Ej, cioty która godzina ? - zapytał Kuba.

- Za dwadzieścia pięć dziesiąta. - odpowiedziała Wiktoria

- Kto jest w łazience ?

- Ania.

I jak co dzień łazienka, krzyki : wychodź już no ! i tak dalej.. O jedenastej wyszli na śniadanie. Wpałaszowali wszystko i poszli na wycieczkę nad jezioro. Dziewczyny się opalały, a chłopaki jak zwykle się wydurniali. 

- To wychodzimy dzisiaj o dwudziestej pierwszej ? - zaczął temat Jakub.

- Ale was tam ciągnie - powiedziała Wiktoria.

- A Ty nie jesteś ciekawa czy ta cała legenda to prawda ?

- No trochę jestem...

- No to pasuje wam ta godzina ?

- Tak, w odchyleniu do dwudziestej pierwszej trzydzieści - odpowiedziała Ania.

- Eh.. No dobra, dwudziesta pierwsza trzydzieści najpóźniej. 

- Ok, będziemy gotowe. Zjedzmy dzisiaj wcześniej kolację żebyśmy się dobrze przygotowali.

- No będziemy tutaj podobno do dziewiętnastej, więc nie wiem czy się tak szybko wyrobimy - powiedział Kuba.

- Damy radę ! - odpowiedział mu Mateusz.

- A co ? My nie damy ?! - dodała Ania.

Po dziewiętnastej wrócili do obozu i zjedli kolację w rekordowym tempie. Poszli do domku i zaczęli przygotowania.

- Jakie buty mam wziąć ? - zapytała Iza.

- Noo.. Weź te. - odpowiedział Jakub.

- No dobra, to lecę do łazienki się przebrać. - powiedziała Ania.

- Ok, ale z życiem, bo już późno. 

- Dobra, dobra będę się spieszyć.

Wszyscy gotowi do wyjścia, ubrani w długie spodnie, wygodne buty i ciepłe bluzy. Jakub wziął plecak z prowiantem, którym była butelka wody. 

- Do czego ci taki duży plecak ? Masz tam tylko i wyłącznie wodę. - powiedział Mateusz.

- Jakbym miał mniejszy plecak to wziąłbym mniejszy, ale nie mam więc nie wezmę.

- Dobra, weźcie latarki. 

- Wszyscy macie telefony ? W razie czego jakbyśmy mieli się rozdzielić - powiedział Jakub.

- Tak. 

Wyszli z domku, w pozostałych były pozgaszane światła.

- Jest ok, możemy iść.

Przemknęli się na palcach uważając na gałęzie, liście i inne hałasujące rzeczy. Byli już jakieś sto metrów od obozu, włączyli latarki i zaczęli rozmawiać.

- Jak to daleko ? 

- No nie wiem. Coś koło dwóch kilosów. - odpowiedział Kuba.

- W końcu będziecie mnie nieśli, nie jestem pewna czy dojdę - powiedziała Wiktoria.

- Dobra, dobra. Dasz radę, to nie jest aż tak daleko.

O wpół do jedenastej doszli do fabryki. 

- Boicie się ? - zapytał Jakub.

- Odrobinę, ale skoro to nie prawda to nie ma czego - odpowiedziała mu Ania.

- Słuchajcie, ktoś tu może przyjść. Jezioro jest strzeżone. Najlepiej jakby ktoś został i pilnował czy nikt nie idzie.

- Ja mogę zostać, nie ciągnie mnie tam zbytnio - zgłosiła się Wiktoria.

- No dobra, ale to tylko do jedenastej, później już raczej nikomu nie będzie się chciało tego czegoś strzec.

- No to ja zostanę z nią - powiedział Kuba - piszcie jak będziemy mieli do was wrócić. 

Jakub zostawił im plecak z prowiantem. Ania, Mateusz, Iza i Jakub ruszyli w stronę budynku. Wika i Kuba usiedli na kłodach, z których wyraźnie było widać fabrykę i jezioro. 

- Chcesz żelki ? - zapytał.

- Nie, dzięki. Ale możesz podać mi wodę.

- Proszę bardzo. 

- Dziękuję. 

- Nie boisz się ? Jest już prawie jedenasta.

- Nie, no może troszkę. Ale ...

- Ale ?

- Ale chociaż tyle, że mam ciebie i nie muszę siedzieć sama - uśmiechnęła się do Kuby

- No, to cieszę się że jestem Ci potrzebny.

Spojrzał Wiktorii głęboko w oczy. Zauważył, że ściągnęła rękawy na dłonie.

- Zimno ci ?

- Odrobinę.

Przytulił ją do siebie. Ich usta zbliżyły się do siebie. To był pierwszy najpiękniejszy moment z całego obozu. Pocałunek przerwał sms od Jakuba. Treść brzmiała "Jest 23 ruszajcie w stronę fabyki, wyjdziemy po was". Wstali i ciągle się obejmując poszli przed budynek.

- I co ? Znaleźliście coś ? - zapytał Kuba

- Nic a nic.. Chodźmy, mamy jeszcze trochę czasu. 

Obeszli fabrykę dookoła, nic nie było. W pewnym momencie Iza spojrzała w okno i pisnęła. 

- Co się stało ?! - zapytał przerażony Jakub.

- Patrz w okno ! 

Widać w nim było okropną sylwetkę. Wszyscy byli sparaliżowani strachem. Otrząsnęli się, spojrzeli na siebie i ruszyli w stronę obozu. Wpadli do domku, nawet się nie przebrali. Wskoczyli pod kołdry, bali się zasnąć. Milczeli, od czasu do czasu ktoś zaczął rozmowę o tym co dziś się wydarzyło. Wciąż byli przerażeni. Około czwartej nad ranem poszli spać.

 

Zapraszam na część 7.